Prawdziwa Polska rodzina.
Prawdziwa Polska rodzina. Fot. screen youtube/pkw

PKW nakręciło spoty, z których wynika, że podejście do urny wymaga nie lada krzepy i męskiego zdecydowania. Bohaterami wszystkich 5 filmików są panowie. Panie natomiast w tle nalewają zupę, podają ciasto, ze łzami w oczach odwożą syna na lotnisko.

REKLAMA
Dziś w Dzienniku Opinii przeczytałam świetny tekst Krzysztofa Cibora o seksizmie w spotach zachęcających do głosowania przygotowanych przez PKW. A właściwie, to zanim przeczytałam tekst, obejrzałam powyższe spoty, żeby spróbować samodzielnie wyrobić sobie zdanie na ich temat. I szczęka mi opadła.
Męska rzecz być daleko, a kobieca – wiernie czekać
PKW przygotowało pięć spotów, we wszystkich pięciu głównymi bohaterami są mężczyźni. Najpierw piłkarze jakiejś amatorskiej drużyny futbolowej, potem kierowca TIR, z bardzo liczną rodziną, chłopak wspinający się po ściance, 18-latek, który właśnie może oddać swój pierwszy głos (i z tej okazji dostaje od ojca (sic!) długopis) oraz student wyjeżdżający na zagraniczną uczelnię.
Twórcy spotów zadbali o cały przekrój wiekowy swoich bohaterów, są tu ci dopiero zaczynający swoją przygodę z pełnoprawnym obywatelstwem, ci zaawansowani wiekiem, ci z rodziną, a nawet niepełnosprawni. Brakuje tylko kobiet.
To znaczy są: jako ciche asystentki ważnych czynności. Nalewające zupę, podające ciasto, żegnające z płaczliwą miną pierworodnego na lotnisku.
Cibor postanowił zapytać PKW, dlaczego tak zlekceważono panie. PKW odpowiedziało natomiast, że absolutnie nie zgadza się z zarzutami, a kobiety mają w Polsce prawo wyborcze od 1918 roku, więc dla nikogo nie powinno zaskoczeniem, że także panie mogą iść do urn.

Meandry nadinterpretacji

PKW zarzuty Cibora nazywa nadinterpretacją. I to jest ten moment kiedy trafia mnie szlag. Mam już tego serdecznie dosyć, kiedy o nadinterpretacji mówi się w przypadku animowanego filmu "Historia Polski", w którym nie występuje ani jedna kobieta, o nadinterpretacjach, kiedy krzyczymy, że wśród ekspertów medialnych brakuje ekspertek.
To nie są nadinterpretacje, ale niedointerpretacje roli kobiety w społeczeństwie. I ja nie zamierzam już dawać sobie wciskać kitów, że pominięcie kobiet jako obywatelek w spotach zachęcających do brania udziału w najważniejszym wydarzeniu w państwie, to taka głupotka, na którą nie należy zwracać uwagi.
Nie dopatruję się żadnej teorii spiskowej, nikt celowo tych kobiet nie zlekceważył. To kolejny popis bezmyślności, seksizmu, który u nas stał się fundamentem kulturowym i tego, że przy wymyślaniu tych fantastycznych filmików prawdopodobnie nie brała udział żadna kobieta.
A to właśnie je trzeba zachęcać. Bo z danych , które przytacza Cibor wynika, że 44 proc. kobiet nie będzie głosować, bo uważa, że nie zna się na polityce.
Ja bym z chęcią zobaczyła spot, na matka tłumaczy córce, że prawo wyborcze kobiet zostało wywalczone przez inne kobiety i trzeba z niego korzystać. Popatrzyłabym jak dwie przyjaciółki wpadają do lokalu wyborczego i oddają głos, bo są świadome, że to polski parlament bardzo lubi zajmować się sprawami kobiet, nawet tymi najbardziej intymnymi, więc trzeba naprawdę mądrze wybierać.
Dziękuje Krzysztofowi Ciborowi, że apeluje do mężczyzn o nadinterpretowanie i za chęć solidarnego wciągnięcia kobiet do dyskursu publicznego. Zachęca też do wypowiadania się na temat spotu i wysyłania maili na adres biuro@kbw.gov.pl. Do czego i ja zachęcam i sama taki mail piszę. Jakoś znajdę czas między nalewaniem zupy i pieczeniem ciast.

Napisz do autorki: agata.komosa@natemat.pl