
Reklama.
Jak bowiem wynika z badań brytyjskiego instytutu Humane Research Council, aż 39 proc. jaroszy skusiło się właśnie na szybkiego „kebsa” na mieście po tym, gdy wlali w siebie kilka piw lub drinków. Z kolei zaś 34 proc. przyznało się do jedzenia wołowego burgera, a 27 proc. do skonsumowania potrawy z boczkiem tuż po suto zakrapianej imprezie. Co piąty wegetarianin zjadł zaś smażonego kurczaka, a 14 proc. z nich – wieprzową kiełbasę. I to wszystko przez alkohol.
Jak bowiem pokazały te same badania, tak naprawdę tylko 13 proc. wegetarian postanowiło zerwać z jedzeniem mięsa ze względu na jego smak. Oznacza to, że większość z nich potrzebuje odpowiedniego bodźca do tego by uaktywniła się ich atawistyczna chęć do spożywania mięsa. I właśnie alkohol może być tego rodzaju bodźcem.
I choć ogólnie rzecz biorąc chwile słabości to nic złego, bowiem mogą się one przydarzyć każdemu, to jednak zastanawiające jest to, dlaczego aż 69 proc. (według tych samych badań) wegetarian ukrywa fakt spożycia mięsa przed innymi, a świadków tego „występku” prosi o dyskrecję.
źródło: Newsweek
Napisz do autora: jakub.rusak@natemat.pl