
Zgodnie z wcześniejszymi planami bezpośrednio po przetoczeniu się frontu rosyjsko-niemieckiego na zachód wielu ludowców zaangażowało się w tworzenie posterunków milicji i bezpieczeństwa. Okazało się, że zgodnie z oczekiwaniami braki kadrowe i organizacyjne resortu Bezpieczeństwa Publicznego otwierały duże możliwości przenikania członków konspiracji niepodległościowej do służb tworzonych przez komunistów. Niejednokrotnie zasilali nie tylko kadry szeregowych członków, lecz także obejmowali stanowiska oficerskie i dowódcze. Działo się tak niezależnie od faktu, że formalnie ich macierzyste organizacji („Roch”, BCh, LSB) w dalszym ciàgu tkwiły w podziemiu.
Oddział Partyzancki "Błyskawica" walczy o Wolną, Niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewn ́trzne polityki paƒstwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę musi zostać zniszczony.
Dzisiaj jest to szokujące, ale wówczas był to postulat dokonania po prostu tego, co w tym samym czasie zostało usankcjonowane przez społeczność międzynarodową jako metoda postępowania w odniesieniu do Niemców ze Śląska, Pomorza i Sudetów, Polaków z Kresów Wschodnich, czy Ukraińców i Białorusinów z zachodniej strony „linii Curzona”. To zadanie wiązało się z powszechnym wówczas (co nie znaczy, że w pełni uzasadnionym) w społeczeństwie poglądem utożsamiającym Żydów z nowym reżimem. Wpływał na to ich stosunkowo liczny, rzucający się w oczy udział w kierowniczych strukturach komunistycznej władzy (w kadrach kierowniczych MBP stanowili aż 37 proc. funkcjonariuszy czyli niewiele mniej niż Polacy - 49 proc.).
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl