Idea jest prosta. Coś za coś. Bez pieniędzy, ale za to z pasją. Umiesz gotować, malujesz, piszesz, a może posiadasz kolekcje egzotycznych masek na zbyciu? Wszystko się liczy. Nie musisz mieć, żeby być. Wystarczy chcieć. Chcieć się dzielić, wymieniać i pokazywać. Wkrótce rusza pierwszy portal, na którym będzie to możliwe. Poznaj kryzysowego przyjaciela: Thingo.pl.
Jedni mają talent, inni fach w ręku a jeszcze inni smykałkę do interesów. Ktoś ma szczęście w miłości, ktoś w kartach. Rzadko kiedy ma się wszystko naraz. Zasada jest prosta. Zwykle mamy to, co niezbyt nas interesuje, za to cudze kusi i pociąga. Wymiana to jeden z podstawowych sposobów pozyskiwanych dóbr. Po co kupować, skoro można znaleźć kogoś, kto się z naszych talentów ucieszy i chętnie podzieli swoimi. Stworzony przez piątkę zapaleńców portal Thingo opiera się na prostych zasadach. Dobro za dobro. Wystarczy wejść, zarejestrować się i wystawić swój towar. Może nim być zarówno przedmiot jak i uczynek, taki jak napisanie wiersza, ugotowanie kolacji czy pójście na spólny spacer. Kiedy już stworzymy swój profil, możemy poszukać na portalu czegoś, co nas zainteresuje i zaproponować jego właścicielowi wymianę. Reszta to już formalność.
– Nasz portal to odpowiedź na konsumpcyjny styl życia – mówi Jacek Kołodziejski, fotograf i założyciel portalu. – Tworząc go sięgnęliśmy do podstaw ekonomii, do pokojowej wymiany dóbr. To zupełnie autorski projekt, który w dużej mierze opiera się na wymianie kreatywnej. Oczywiście nie chcemy nikogo ograniczać, ale założenie jest takie, że Thingo jest też trochę społecznościowe. Premiera pierwszej wersji będzie 2 czerwca. Zaprosiliśmy do niej wybrane grono osób z różnych miast. Zależy nam na tym, żeby ten portal tworzyli ludzie. Kreatywni, ciekawi i otwarci – dodaje Kołodziejski. Thingo to pierwszy tego typu portal w Polsce. Ma to być nie tylko miejsce twórcze, ale też estetyczne. Założycielom portalu zależało na tym, żeby strona była łatwa i intuicyjna. Tworząc portal inspirowali się najlepszymi blogami fotografów i designerów. Thingo tak jak one będzie prosty, funkcjonalny i zachęcający. W końcu wymiana ma być miłą atrakcją, a nie kolejną wizytą na portalu typu eBay czy Allegro.
Jak mówi Kołodziejski, pomysł na otworzenie takiego miejsca chodził za nim od kilku lat. W międzyczasie tworzyły się różne wariacje, od początku jednak wiadomo było, że brakuje w polskim internecie takiego bezpretensjonalnego miejsca. Thingo jest też odpowiedzią na niepewne, kryzysowe czasy. Ma udowodnić, że można mieć, nawet jeśli nie ma się pieniędzy. Wystarczy chcieć i być otwartym na różne pomysły. Jesienią, podczas kolejnej edycji Przetworów, właściciele portalu sprawdzili swój pomysł w praktyce. Zorganizowali wymianę podczas dorocznych targów dizajnu. Ku ich wielkiemu zaskoczeniu wszystkie rzeczy udało się wymienić, choć przedmioty, które „brały udział w konkursie” były bardzo różnorodne. – Ludzi cieszyło to, że mogą się dzielić, pokazać coś swojego, ale też zainspirować się innymi – mówi właściciel.
2 czerwca na warszawskim Placu Zabaw odbędzie się premiera portalu. Póki co w projekcie będą mogli wziąć udział zaproszeni przez właścicieli goście i ich znajomi. To oni mają nadać temu miejscu ton. Zareklamować je sobą i zachęcić do niego innych. Jeśli wszystko pójdzie po dobrej myśli, we wrześniu Thingo otworzy się dla wszystkich. Ja już nie mogę się doczekać. Nie tyle, co własnych talentów, bo te znam, ale bardziej tego co mają do zaaferowania inni. Nie ma nic przyjemniejszego od niezobowiązującej wymiany. Gest za gest, słowo za słowo, uśmiech za uśmiech. A wszystko to w pięknej oprawie, wśród ciekawych ludzi i w szczytnym celu. Kryzys nam już nie straszny.