
Dlatego spójrzmy na Kalwarię Zebrzydowską – miasteczko, w którym mieszka raptem około 5 tys. mieszkańców. Znane z sanktuarium oo. bernardynów, a także zagłębia meblarskiego i obuwniczego. Co drugi dom tutaj to tapicer, stolarz czy szewc. Taka tradycja od lat, z tego żyje większość ludzi. I od lat z tego powodu nad miastem wisi smog. – Proszę pani, tu się pali resztki mebli, odpady z butów, kleje. Tu się nie da wjechać, tak czuć chemią! – słyszę od jednego z przedsiębiorców, który do Kalwarii przyjeżdża tylko służbowo. Mówi, że smog krakowski w porównaniu z kalwaryjskim to naprawdę nic. – Tu nawet dym z kominów ma jakiś inny kolor. Czasami zapach jest nie do zniesienia – mówi.
Szaleni ekolodzy? Wielu mieszkańców puka się w głowę, śmieje im się w twarz. Mówi o oszołomach. Niektórzy rzucają, by dać im pieniądze na gaz, to przestaną palić odpadami. Albo, że skoro zatrudniają ludzi, to coś im się od gminy należy. Są też tacy, którzy utrzymują, że nie wiedzieli, iż takich odpadów palić raczej nie należy.
Gdy razem z innymi mieszkańcami postanowiła wreszcie coś zrobić, przyznaje – bała się. Ale miała już dość. – Bałam się reperkusji. Prowadzę galerię wyposażenia wnętrz w Kalwarii, żyję tutaj. Codziennie o tym myślę. Ale dobro wyższe wzięło górę – mówi.
Łatwo nie jest. Dlatego skupiają się głównie na uświadamianiu ludzi. Przygotowali 5 tys. ulotek, które mają trafić do większości domów. Mocnych, z maską gazową i hasłami ”Nie truj”, a także informacjami o tym, że w Kalwarii bardzo dużo osób choruje na nowotwory. Szykują też akcje edukacyjne w szkołach. Już zgłosiły się pierwsze chętne placówki, by zorganizować u nich warsztaty dla uczniów.
W ostatnich latach obserwujemy w gminie Kalwaria w znaczny wzrost zachorowań u dzieci na astmę oskrzelową, alergię i białaczkę. Aktualna liczba pacjentów onkologicznych z gminy Kalwaria Zebrzydowska to ok. 800 osób (40 % z samego miasta Kalwaria).
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl