„Jeśli nie jesteśmy z najważniejszymi przy stole, możemy znaleźć się w menu”. Grupa Azoty zachęca do ekspansji
Monika Przybysz
21 listopada 2015, 08:34·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 listopada 2015, 08:34
– Z okolicznych wsi, gdy dojeżdżamy, spływa sznur robotników na rowerach. Nabycie rowerów ułatwia fabryka. Trzy zmiany robotnicze pracują w ciągu doby, bo zatrzymanie fabryki kosztowałoby sto tysięcy złotych – tak pisał w latach 30. słynny polski reportażysta Melchior Wańkowicz o Państwowych Fabrykach Związków Azotowych, pradziadku Grupy Azotów. – Właśnie zwiedziliśmy zakłady – to potężne pięcie się do Boga, bo jakże inaczej nazwać geniusz ludzki, który produkuje z powietrza i wody materię stałą, z której na polach rośnie nowe życie – relacjonował. Polskie Azoty już w 20-leciu międzywojennym uchodziły za symbol nowoczesności. Nie straciły tego miana po dziś dzień.
Reklama.
Grupa Azoty, która powstała w wyniku konsolidacji krajowego przemysłu chemicznego, to dziś nie tylko podręcznikowy przykład polskiej spółki z ligi tych z przydomkiem „naj”, lecz także potentat w skali światowej. Zajmuje drugie miejsce w Europie, jeżeli chodzi o produkcję nawozów azotowych i wieloskładnikowych w Europie. Jest też obecna w sektorze tworzyw konstrukcyjnych, alkoholi OXO i plastyfikatorów. Od dwóch lat prowadzi aktywną działalność poza granicami Polski i zapewnia, że jesteśmy świadkami początków międzynarodowej ekspansji Grupy.
– Oprócz rozwoju biznesu położyliśmy duży nacisk w ostatnim roku na budowanie międzynarodowej wiarygodności i rozpoznawalności – mówi w rozmowie z naTemat.pl Paweł Jarczewski, prezes zarządu Grupy Azoty. Jako pierwsza firma z Europy Środkowo-Wschodniej dołączyła do prestiżowego Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Chatham House.
Wcześniej Grupa Azoty jako pierwsza polska firma uzyskała też status partnera branżowego w Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. – Obie te instytucje gromadzą najlepszych z najlepszych, stanowiąc forum szczerej i koniecznej dyskusji o przyszłości naszych branż, biznesu i wyzwań, przed jakimi stoimy – komentuje Paweł Jarczewski.
Po co zapuszczać się w tak odległe od branży chemicznej światy? – Jako Polska i Grupa Azoty możemy bardzo wiele uzyskać z aktywnego uczestnictwa w globalnych debatach, wprowadzając polski głos do światowej debaty – z perspektywy polskich firm i polskiego biznesu – tłumaczy Paweł Jarczewski i zachęca do podobnych posunięć także innych rodzimych graczy. – Wysłaliśmy w ten sposób sygnał do innych firm w kraju i regionie i nie zdziwię się, gdyby w przyszłości miały do tego ekskluzywnego klubu dołączyć kolejne firmy, korzystając z naszych doświadczeń – wyjaśnia Paweł Jarczewski.
Senegal to początek
Międzynarodowa ekspansja Grupy Azoty zaczęła się w 2013 r., kiedy to spółka zakupiła 55 proc. akcji African Investment Group za ok. 29 mln dolarów. Dzięki tej inwestycji polski koncern uzyskał dostęp do złóż surowców w Senegalu na zachodzie Afryki. Chodzi o złoża piasków ilmenitowych Sud Saint Louis oraz złoża fosforanów wapnia w rejonie Lam Lam oraz Kebemer. W ocenie ekspertów było to mądre posunięcie w kierunku dywersyfikacji ryzyka na wypadek skoków cenowych na rynku surowcowym.
Dlaczego jest to tak ważne? – Nasza ekspansja zagraniczna nie wynika bowiem z próżności, ale z twardego rachunku ekonomicznego – tłumaczy Paweł Jarczewski. I nie chodzi tu o banalny eksport pracy do państw o niższych kosztach produkcji. Koncernowi chodzi przede wszystkim o dywersyfikację łańcucha dostaw, by zabezpieczyć polskie aktywa.
Podczas gdy notowania fosforanów rosną (np. cena na marokański surowiec wzrosła w ciągu ostatniego roku o blisko 7 proc. do ponad 122 dolarów za tonę), Grupa Azoty może polegać na własnym surowcu, zdobytym przy mniejszym nakładzie finansowym. Do końca roku z Senegalu do Zakładów Chemicznych Police trafi już ok. 300 tys. ton fosforytów potrzebnych do produkcji nawozów. – To poprawia nasze bezpieczeństwo surowcowe i obniża koszty produkcji – komentuje Paweł Jarczewski.
W efekcie dochody firmy rosną z roku na roku. Ze sprawozdania finansowego za trzeci kwartał 2015 roku wynika, że zysk netto spółki wyniósł w tym roku 82 mln zł. Jest to… o 89 proc. lepszy rezultat niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Grupa Azoty zapowiada dalsze inwestycje za granicą. Firma planuje m.in. także budowę instalacji kwasu fosforowego w Afryce. – Grupa Azoty posiada również spółkę zależną w Niemczech, ale przede wszystkim myślimy o dalszej ekspansji. Zidentyfikowaliśmy podmioty, które przydałyby się nam w naszym portfolio, obserwujemy je – nie tylko w regionie, w całej Europie i poza nią – tłumaczy Paweł Jarczewski. Dlatego kluczowym punktem w strategii biznesowej do 2020 roku pozostaje „przyjęcie jeszcze szerszej, globalnej, perspektywy”.
Ekspansja i coraz bardziej wyrazista obecność za granicą to także transfer technologii do polskiej gospodarki. W przypadku Grupy Azoty aktywność na obcych rynkach poskutkowała współpracą z amerykańskim gigantem Honeywell, który ma dostarczyć technologię potrzebną do uruchomienia produkcji propylenu metodą odwodornienia propanu (PDH) w Policach. Zakład ma być zbudowany najpóźniej za 4 lata, a inwestycja o wartości 1,7 mld zł, według oceny analityków rynkowych, jest skazana na sukces. Dla przykładu deficyt propylenu w samych tylko Niemczech wynosi ok. 850 tys. ton, jest to dwa razy więcej, niż będzie wynosiła moc produkcyjna zakładu w Policach.
– Niedawno podpisaliśmy szereg umów na finansowanie naszego programu inwestycyjnego na kwotę przekraczająca 7 mld zł. Umowy zawarliśmy z konsorcjum polskich banków oraz europejskimi instytucjami finansowymi jak Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju i Europejski Bank Inwestycyjny. Europejskie instytucje finansowe są pod ogromnym wrażeniem naszego ambitnego programu inwestycyjnego, który realizujemy w Polsce. Tyle w Unii Europejskiej mówi się o reindustrializacji Europy, a my już to robimy. Jesteśmy obecnie jedynym miejscem na mapie Europy, w którym inwestuje się miliardy w nowoczesne instalacje, w nowe miejsca pracy w przemyśle – podsumowuje Paweł Jarczewski.
Razem raźniej
Zdaniem przedstawicieli Grupy Azoty polskie przedsiębiorstwa mają obiecujące perspektywy na obcych rynkach. W tym celu Polacy muszą połączyć swoje działania na rynkach zagranicznych, by zwiększyć siłę przebicia. Koncern już dziś trzyma się takiej strategii. Na początku ubiegłego roku Grupa Azoty podpisała z KGHM Polska Miedź list intencyjny w sprawie kooperacji przy poszukiwaniu, wydobyciu i przerobu surowców także za granicą.
Ważne jest też wsparcie instytucji państwowych. – Współpraca państwa z firmami, szczególnie naszymi narodowymi championami, jest kluczowa – w tym niesamowicie połączonym ze sobą świecie nie możemy mówić o rozdziale między polityką, biznesem, kulturą. Wystarczy wspomnieć pojęcie „soft power” – „umiejętności posługiwania się atrakcyjnością polityki, kultury i wizerunku narodowego w celu zdobywania wpływów na świecie”. Polska wypada nieźle – w trzeciej dziesiątce na świecie – ale jest jeszcze przestrzeń do zacieśnienia tej współpracy, z korzyścią dla wszystkich – mówi Paweł Jarczewski. – Jeśli nie jesteśmy z najważniejszymi przy stole, możemy znaleźć się w menu – dodaje.
Patronem akcji „Narodowi czempioni, narodowe korzyści” jest KGHM Polska Miedź SA.