Mirosława Stachowiak-Różecka dołączyła wraz z Aleksandrem Kwaśniewskim do grona "uświadomionych".
Mirosława Stachowiak-Różecka dołączyła wraz z Aleksandrem Kwaśniewskim do grona "uświadomionych". Fot. Kamila Kubat / Agencja Gazeta

Pamiętacie zaskoczenie Aleksandra Kwaśniewskiego, gdy dowiedział się, że brak obrony pracy dyplomowej jest równoznaczny z brakiem wyższego wykształcenia? Okazuje się, że także ci, których serce bije po prawej stronie, mają w swoim gronie "nieuświadomionych". Mirosława Stachowiak-Różecka musi pogodzić się właśnie z faktem, że formalnie zakończyła edukację zdobywając wykształcenie średnie.

REKLAMA
Jeszcze rok temu na oficjalnej stronie kandydującej do Sejmu Stachowiak-Różeckiej widniała informacja, że ukończyła pedagogikę na Uniwersytecie Wrocławskim. Tę samą informację podawało na swojej stronie internetowej Prawo i Sprawiedliwość. Sytuacja zmieniła się, gdy kandydatka PiS otrzymała poselski mandat.
Teraz na stronie posłanki pozostała informacja, że edukację skończyła na Liceum Ogólnokształcącym w Świebodzinie. Studia wprawdzie podjęła, ale nie obroniła pracy magisterskiej. – Nie miałam zamiaru kłamać i oszukiwać. Po prostu byłam przekonana, że gdy uzyskałam tzw. absolutorium, zaliczyłam wszystkie egzaminy, ale nie obroniłam pracy magisterskiej, mogę uważać, że mam wyższe wykształcenie – tłumaczy Stachowiak-Różecka. Jakieś analogie do takiej argumentacji?

Napisz do autora: adam.gaafar@natemat.pl