"Dobra zmiana" wprowadzana przez rząd PiS to prawdziwy, medialny armagedon. Justyna Dobrosz-Oracz; Milena Kruszniewska, czy Piotr Maślak to reporterzy "Wiadomości", którzy musieli rozstać się z redakcją. Wśród dziennikarzy, którzy nie podobają się nowej władzy, znalazł się też reporter "Wiadomości" - Jacek Tacik, który opowiedział nam o kulisach swojego zwolnienia.
Mam dwutygodniowy okres wypowiedzenia, więc formalnie jestem jeszcze pracownikiem Telewizji Polskiej. Ale nie ma mnie już na grafiku. Muszę jeszcze tylko oddać telefon i służbowy komputer.
Kiedy byłeś ostatni raz na antenie?
W poniedziałek wchodziłem na żywo sprzed Trybunału Konstytucyjnego. Ostatni raz w pracy byłem we wtorek, i wtedy dowiedziałem się, że już nie pracuję.
Jak to wyglądało?
Poszedłem jak zwykle na kolegium, choć pierwszy raz z nową szefową Marzeną Paczuską. Zgłosiłem temat związany z pomocą dla frankowiczów. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział w czasie swojej kampanii wyborczej, że jeżeli wygra, to do trzech miesięcy przedstawi swój projekt ustawy w Sejmie. Umowy nie dotrzymał, a minister rozwoju Mateusz Morawiecki już zapowiedział, że ustawa będzie dotyczyła tylko i wyłącznie osób mniej zarabiających.
I ten temat się nie spodobał.
Dokładnie tak. Nie otrzymałem tematu tego dnia i zostałem zaproszony przez szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Mariusza Pilisa do swojego gabinetu, gdzie otrzymałem wypowiedzenie.
Powód?
Usłyszałem, że nie pasuję do nowej koncepcji "Wiadomości". I przyznałem mu rację.
W jakiej atmosferze odbyła się ta rozmowa?
Była bardzo krótka. Pilis stwierdził, że tak to już jest w Telewizji Polskiej i że on również wiele razy był z tej telewizji wyrzucany i przywracany do pracy. Rozmawialiśmy też o rzetelności dziennikarskiej. Szef TAI stwierdził, że wielu dziennikarzom z mojej redakcji było "pod kreską" tej rzetelności. Dodał też, że ja się do nich nie zaliczałem.
Dlaczego zatem wyrzucono Cię z "Wiadomości"?
Mogę tylko powtórzyć to, co usłyszałem, czyli że "nie pasuję do nowej koncepcji "Wiadomości". A co to oznacza? Możemy się tylko domyślać.
Cieszysz się, że zwolnili cię już teraz, a nie za kilka dni, czy tygodni?
To i tak by nastąpiło. Jutro, może za tydzień. Więc w takim układzie lepiej, że to stało się to już teraz.
Dlaczego przyznałeś rację, że nie pasujesz do nowej wizji "Wiadomości"?
Może zacytuję kilka wypowiedzi. Na początek Beatę Mazurek, rzecznik klubu PiS. "Mamy nadzieję, że wreszcie ta narracja medialna, z którą my się nie zgadzamy, przestanie istnieć". Rozumiem, że teraz w "Wiadomościach" będzie narracja, z którą będą oni się zgadzać.
Kolejna wypowiedź, ministra skarbu Dawida Jackiewicza: "Cnotą dziennikarza jest rzetelności obiektywizm, a jeśli w TVP są dziennikarze, którzy tych podstawowych standardów nie potrafili utrzymać, mogą czuć się zaniepokojeni". Nie rozumiem, dlaczego polityk ma decydować, czy dziennikarz jest kompetentny. Na jakich podstawach? Jakie ma do tego wykształcenie? Odpowiadając na Twoje pytanie, zgodziłem się z dyrektorem TAI-u, że chyba nie będę pasować do nowych "Wiadomości" właśnie z tych powodów.
Jaka jest atmosfera w TVP?
To nie jest normalna sytuacja, że przychodzi tak duża zmiana i tyle osób traci pracę. Ludzie są trochę zmęczeni, a może nawet bezradni. Rozumieją tę sytuację, ale się z nią nie zgadzają. Jedni mówią, że chcieliby zostać, ale nie zostaną, bo masz jedno nazwisko i jedną twarz. W pewnych sprawach nie można iść na kompromisy.
A są kłótnie, korytarzowe podziały?
Nie, wręcz przeciwnie. Takie sytuacje zbliżają.
Jesteś wściekły, czy przyjmujesz to na spokojnie.
Mogę być wściekły tylko dlatego, że świetny zespół, który tworzył świetne "Wiadomości", które były naprawdę na wysokim poziomie, zostały przez kogoś zniszczone.
A o czym był Twój ostatni materiał?
O Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Znalazł się w nim słynny cytat z posła Pięty, dzięki któremu WOŚP chyba pobije rekord. Tego wymagała rzetelność dziennikarska.
Czy gdyby Cię nie zwolniono, mógłbyś dalej pracować w tej redakcji?
To jest dobre pytanie, bo nie wiadomo jeszcze, jak "Wiadomości" będą ostatecznie wyglądały. Zostało w niej wielu bardzo dobrych, obiektywnych dziennikarzy, którzy świetnie wykonują swoją robotę. Dopóki będą tam pracować, ten poziom obiektywizmu i rzetelności zostanie do pewnego stopnia zachowany.
Wracając do pytania, odnalazłbyś się teraz w tej redakcji?
Chyba nie chciałbym próbować się sprawdzać. Jeśli nie dostałbym wypowiedzenia i tak sam bym zrezygnował.
Są nowi reporterzy, ale jeszcze długa droga przed nimi. Widać różnicę warsztatową, jeśli chodzi o dobór zdjęć, sposób pisania "offów". Jest pewna przepaść między nowymi, a dawnymi pracownikami redakcji.
Ale to są technikalia, z czasem te różnice warsztatowe mogą się wyrównać.
Tak, te "Wiadomości" są już trochę inne, ale one będą się zmieniać stopniowo. Dziś kolejne osoby zostały zwolnione z tej redakcji. Jutro, pojutrze przyjdzie czas na następnych. One nie zmienią się drastycznie z dnia na dzień.
Jak widzowie zareagowali na twoje rozstanie ze stacją?
Dostałem mnóstwo maili. Część gratuluje mi materiałów, a część mówi że bardzo dobrze się stało, choć nieco innymi słowami... Piszą też, iż moje zwolnienie jest gwarancją tego, że "dobra zmiana" postępuje. Dostałem też kilka telefonów od zaprzyjaźnionych dziennikarzy. Mówią, że moje zwolnienie to jedynie oznaka tego, że robiłem bardzo dobrą robotę.
Jesteś młodym dziennikarzem, a taka sytuacja dotknęła Cie po raz pierwszy. Jak się z tym czujesz?
Niesamowite doświadczenie, by zobaczyć jak to działa od środka. Trzeba zderzyć i zmierzyć się z tym. Moim zdaniem, dla telewizji publicznej w Polsce może nie być ratunku. Nie wiadomo, jak zachowają się kolejne rządy i czy odkręcą ustawę medialną PiS. Problem telewizji rozwiąże się sam. Widzowie będą po prostu zmieniać kanał, oglądać inne programy i częściej zaglądać do internetu. Za kilka lat telewizja publiczna będzie małym medium.
Będziesz dalej oglądał "Wiadomości"? A jeśli tak, to czego będziesz w nich szukał?
Pewnie będę zaglądał, choćby z sentymentu do tego miejsca i ludzi, którzy jeszcze tam pracują. Oczywiście także z dziennikarskiego obowiązku, bo trzeba oglądać różne programy. Trzeba patrzeć na konkurencję.
Chciałbyś wrócić kiedyś do tej redakcji?
Dziś odpowiem, że nie. Ale czy tak samo będzie w przyszłości, nie wiem.
Dlaczego nie?
Z powodu mojej wizji przyszłości mediów publicznych, o których mówiłem. Każda następna ekipa może wykorzystać ustawę PiS, aby robić dokładnie to samo. Obecny rząd zrobił właśnie "czarną robotę", a następni będą mogli to wykorzystać.
Wracam więc do pierwszego pytania, czyli co teraz?
Jak już mówiłem, muszę oddać komputer i telefon [śmiech]. Zrobię porządki w domu, załatwię kilka spraw, bo praca reportera polega na tym, że pracuje się od pobudki aż do samej nocy. Mam więc do nadrobienia wiele zaległości, takich życiowych, bardziej przyziemnych.
A zawodowo?
Dziennikarstwo bardzo się zmienia. Zaczynałem w gazecie i bardzo lubię pisać. Pracowałem też we włoskim radiu, więc radio też nie jest mi obce. A prawda jest taka, że wszystkie media mieszają się ze sobą w internecie. Na brak propozycji na razie nie narzekam.