Są studenci, którzy przychodzą do BUW-u, żeby się pouczyć, jednak wielu się to nie udaje.
Są studenci, którzy przychodzą do BUW-u, żeby się pouczyć, jednak wielu się to nie udaje. Fot. Robert Kowalewski/ Agencja Gazeta
Reklama.
Biblioteka Uniwersytecka Uniwersytetu Warszawskiego od kilku lat przed sesją organizuje akcję "BUW dla Sów", która w tym roku będzie trwała od 18 stycznia do 6 lutego. Spanikowani studenci mogą się tam uczyć do upadłości, co nie jest rzadkością. Jednak wielu ma nadzieję, że magiczna atmosfera spowoduje, że wiedza sama wejdzie im do głowy. Jakie typowe zachowania można tam wtedy zaobserwować?

Pierwszy raz w bibliotece

Nie wszystkim jest po drodze z biblioteką. Zdarza się, że w chwilach paniki przed trudnym egzaminem, kiedy okazuje się, że notatki mogą nie wystarczyć, do BUW-u przychodzą "debiutanci". Zbłąkany wzrok, slalom między regałami. Są też tacy, którzy po znalezieniu odpowiedniej książki nie wiedzą, co z nią począć. Tak po prostu usiąść przy biurku i zacząć ją czytać? Robić notatki?

Nauką trzeba się pochwalić

Niech każdy wie, że właśnie jestem w BUW-ie i uczę się do sesji! Pół godziny Instagrama, pół godziny psychologii społecznej. Warszawska biblioteka jest miejscem chętnie fotografowanym przez studentów. To tak zwany "zdrowy lans".

Postawa optymistyczna vs postawa pesymistyczna

Spanikowani studenci dzielą się na dwie grupy. Na tych, którzy z optymizmem wkraczają do biblioteki, podchodzą do odpowiednich regałów, szybko znajdują to co trzeba i zabierają się do pracy. Są nakręceni, wierzą w to, że do 5 rano zdążą nauczyć się wszystkiego. Druga grupa to "zrezygnowani". Z góry zakładają, że ich pobyt w bibliotece nie ma sensu - i tak nie zdadzą tego egzaminu. Można ich poznać po spuszczonej głowie i wzroku wbitym w regały.

Okazja do zabawy

"BUW czynny do 5 rano? Super! Zróbmy coś przezabawnego. Biegajmy po całym budynku z pistoletami na wodę i strzelajmy do przysypiających studentów! Pobawmy się w chowanego! Ścigajmy się na wózeczkach na książki!". Na szczęście rzadko takie pomysły udaje się realizować, często czujny personel dusi je już w zarodku.

Zawsze znajdzie się ktoś bardziej pracowity

Kiedy się już wydaje, że nie można uczyć się pilniej, na salę wkracza pewna siebie osoba, która planuje zrobić więcej, szybciej i bardziej efektywnie. Co gorsza - nie wychodzi co chwila do toalety, nie pali ciągle papierosów. To typowy motywator, który demotywuje.

Randka w bibliotece

Czy może być coś bardziej romantycznego? Zakochana para, książki, spokój, ukradkowe spojrzenia i tak do wczesnych godzin porannych. To nie jest dobry pomysł, jeśli ktoś chce się naprawdę czegoś nauczyć. Jednak miłość ma to do siebie, że nie można się rozstać, więc zamiast marnować czas w kinie, można to robić w bibliotece!

Wolnych stanowisk pracy brak

Z tą sytuacją można się spotkać na początku, kiedy jeszcze wszystkim wydaje się, że dadzą radę codziennie uczyć się do późna. Z upływem godzin i z biegiem dni coraz więcej biurek jest wolnych. Jednak pierwsza fala spanikowanych studentów robi wrażenie. Nawet grochowe pufy zajęte są przez skupionych młodzieńców. Cud!

Wyluzowany student

Luzak przychodzi do biblioteki towarzysko. Ma ze sobą komputer, ale ogląda na nim seriale albo siedzi na fejsie. Na tych, którzy w skupieniu się uczą patrzy z politowaniem. "O co im chodzi?" - myśli sobie. Luzak nie musi się tyle kuć. Na pewno wszystko zda, ktoś mu da ściągnąć. Jego funkcja w BUW-ie ? Menadżer przerw na papierosa.

Nauka jest męcząca

Czasami zapału starcza na pół godziny. Potem z minuty na minutę jest coraz gorzej. To nic, w BUW-ie nikogo nie dziwi widok śpiącego biedaka. Studia są ciężkim okresem w życiu, a w bibliotece jest tak ciepło i miło. Między regałami można rozłożyć klika puf i spać do zamknięcia!

Więcej kawy!

W BUW-ie stoi kilka maszyn z kawą. Wybierając się na nocną naukę, warto zaopatrzyć się w drobniaki. Między godziną 23 a 3 w nocy statystyczny student potrafi być bardzo zmęczony! Podobno przerwy w intensywnej pracy powinny odbywać się co 45 minut, jednak wypicie więcej niż sześciu kaw dziennie może się źle skończyć. Na szczęście jest jeszcze herbata, czekolada i rosół z proszku. Powodzenia!

Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl