
W Zgorzelcu postanowiono rozwiązać problem migracyjny po swojemu. Z relacji zamieszczonej w internecie wynika, że jedna z firm ochroniarskich nie tylko patroluje, ale i legitymuje podejrzanych – według nich – ludzi. Na jakiej podstawie odbywają się patrole? Wygląda na to, że może być to zwykła samowolka, choć sama firma przekonuje, że ma do tego prawo na chronionych przez siebie terenach.
REKLAMA
Patrole "antyimigracyjne" prowadzone są prawdopodobnie przez Centrum Szkolenia Specjalnego Fenix – wydział zajmujący się ochroną osób i mienia oraz szkoleniami, działający na podstawie koncesji udzielonej przez resort spraw wewnętrznych. Nie wydaje się jednak, żeby organizowanie "łapanek" imigrantów było wliczone w zakres kompetencji pracowników tej firmy, o czym mówi sam burmistrz miasta. Przedstawiciele firmy kontrują to, twierdząc, że mogą to robić na ochranianych przez siebie terenach.
Ujęcie przez firmę Syryjczyka, który został przekazany Straży Granicznej, wywołało oburzenie – internauci pytali na jakiej prawnej podstawie doszło do zatrzymania człowieka w miejscu publicznym. W odpowiedzi organizatorzy wytłumaczyli, że mężczyzna przebywał nielegalnie na terenie Polski, a ponadto uciekał na widok patrolu. Nie wyjaśnili jednak nadal, kto i czy w ogóle, nadał im prerogatywy umożliwiające legitymowanie ludzi na ulicy.
Nie ulega jednak wątpliwości, że język stosowany przez organizatorów patrolu jest mało profesjonalny. Wyraźnie widać, że chodzi nie tyle o zwalczanie przypadków nielegalnego przebywania na terenie Polski, ale o zwyczajną niechęć do osób z Bliskiego Wschodu.
"Zorganizowane grupy z psami łamią sobie radośnie prawo w biały dzień i jeszcze chwalą się tym na Facebooku. (...)Oczywiście barejowskie "Bo skoro pijak to na pewno złodziej" płynnie zmienia się – skoro Syryjczyk to na pewno gwałciciel i wszyscy są szczęśliwi" – oburzył się na informację o patrolach w Zgorzelcu portal Neuropa.
Sprawa okazała się rozwojowa, więcej przeczytasz o niej tutaj.
