Dyskryminacją księży – mało się o tym mówi – według niektórych zjawisko przybiera na sile.
Dyskryminacją księży – mało się o tym mówi – według niektórych zjawisko przybiera na sile. Fot. Shutterstock.com

Otworzył drzwi i wyszedł z klatki. Chwilę potem podbiegło do niego dwóch mężczyzn. Powalili go na ziemię i zaczęli się z nim szamotać. Nie jest to opis kadru z filmu sensacyjnego, ale relacja z zapisu miejskiego monitoringu w Kołobrzegu. Ofiarą tego zajścia padł ksiądz, który chodził po kolędzie, a łupem miała być saszetka z pieniędzmi z kopert, które mieszkańcy tradycyjnie wręczają duchownym. Myślisz, że to wyjątek? Okazuje się, że bycie księdzem to "zawód" podwyższonego ryzyka. – Strach wyjść w sutannie na ulice. Plucie i wyzwiska to nasza codzienność – mówi nam proboszcz jednej z praskich parafii w Warszawie.

REKLAMA
Księża nie mogą czuć się bezpiecznie?
Historia zaatakowanego księdza z Kołobrzegu nie jest niczym nadzwyczajnym. Podobne napaści zdarzają się regularnie i dotyczą nie tylko duchownych, ale i parafii, które systematycznie stają się atrakcyjnym celem dla drobnych rabusiów. Co jakiś czas w prasie pojawiają się krzykliwe nagłówki, które informują o kolejnym napadzie na księdza, skradzionej hostii czy włamaniu do kościoła.
I choć policja nie prowadzi dokładnych statystyk odnośnie do tego, z iloma podobnymi incydentami rocznie mamy do czynienia, to nad problemem pochylił się ostatnio Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK). – Coraz częściej słyszymy o atakach na księży, więc chcieliśmy poznać skalę problemu – mówił dziennikarzom ks. Wojciech Sadłoń, szef ISKK.
W badaniu przeprowadzonym pośród 10 tys. parafii z całej Polski ISKK pytał m.in. o to, czy księża w trakcie swojej posługi spotkali się z obraźliwymi wypowiedziami, pobiciami i innymi formami przemocy. Ankiety wypełniło 9, 2 tys. księży, co może już dawać pewien ogląd sytuacji. Wnioski?
12,1 proc. duchownych w ostatnich latach przekonało się na własnej skórze, że Kościół wśród części społeczeństwa nie cieszy się nadmierną estymą, a niechęć do tej instytucji często wyrażana jest w formie bezpośredniej agresji, której doświadcza pojedynczy ksiądz. W latach obejmujących badanie, czyli 2012 - 2014, księża najczęściej natrafiali na niewybredne i obraźliwe komentarze pod swoim adresem, rzadziej dochodziło do siłowych ataków.

Kiedyś szacunek, dzisiaj wyzwiska

O tym, że ksiądz może nie mieć łatwego życia i każdego dnia musi się mierzyć ze stereotypem księdza: pedofila, sybaryty i rozpustnika, najlepiej wiedzą sami duchowni. Ks. Rafał Pastwa przyznaje, że swoisty ostracyzm przedstawicieli kleru nie jest zjawiskiem marginalnym i staje się udziałem wielu osób noszących na co dzień sutannę. – Bycie księdzem jest trudne – mówi bez ogródek. I tłumaczy, dlaczego złodzieje biorą księży na celownik.
Ks. Rafał Pastwa

Dlaczego księża są napadani, a parafie okradane? To dosyć łatwo wytłumaczyć. Panuje powszechne przekonanie, że księża opływają w luksusy i żyją na wysokiej stopie. Kościół kojarzy się z bogactwem. Takich złodziejaszków nie obchodzi to, że zdecydowana większość duchownych żyje na przeciętnym poziomie. Kościół pokazuje się jako miejsce przepychu. Tymczasem ksiądz poza samochodem, często bardzo przeciętnym i kupionym na kredyt, nie ma tak właściwie nic. Ludzie nie orientują się najczęściej jak wyglądają finanse księdza i wychodzą z błędnego założenia, że jest majętny.

Problem napaści na księży, parafii, przykłady profanacji miejsc kultu, można potraktować w kategoriach czysto kryminalnych. Można też jednak przyjąć, że za tymi wydarzeniami kryje się coś jeszcze i że tym "czymś" jest właśnie dyskryminacja księży. Ks. prał. Andrzej Nowicki, rzecznik toruńskiej kurii sam na szczęście nigdy nie doświadczył przykrości ze strony wiernych, ale przyznaje, że dostrzega pewną zmianę w społeczeństwie. – Nie jest już tak jak dawniej, że ksiądz cieszy się autorytetem i szacunkiem. Tutaj zaszła zmiana i ja to dostrzegam, ale jednocześnie nie mogę powiedzieć, żeby kiedykolwiek spotkała mnie jakaś nieprzyjemna sytuacja – opowiada. Duchowny wspomina też o tym, że kiedyś ludzie na widok księdza kłaniali się i mówili "szczęść Boże". – Teraz nie czekam, tylko sam się kłaniam. Wtedy nie mają wyjścia i muszą się przywitać – żartuje.
Tę zmianę i porzucenie nabożnego stosunku do Kościoła i jego reprezentantów dostrzega też ks. Pastwa. – Dawniej ksiądz to była osoba godna zaufania, budząca respekt – podkreśla. Jego zdaniem ataki agresji są ostatnim etapem procesu. Proces ten polega na powszechnym kreowaniu nieprzychylnego wizerunku Kościoła, w której prym wiodą media i prężnie działające środowiska antyklerykalne. – Pozwoliliśmy sobie wprowadzić ten agresywny ton do medialnej debaty – mówi ks. Pastwa. Mechanizm jest dobrze znany i odnosi się nie tylko do spraw związanych z Kościołem. – Obecnie nie ma miejsca na wyważoną dyskusję. Skrajne stanowiska są bardziej nośne i to one się przebijają do opinii publicznej – dodaje.
Kościół sam jednak dostarcza pożywki. Doniesienia o księżach, którzy nie świecili przykładem nie należą przecież do rzadkości. Takie czarne owce na pewno nie wpłynęły pozytywnie na postrzeganie Kościoła i skutecznie od lat podkopują autorytet instytucji. Temperaturę wokół księży podsycają też sami hierarchowie, którzy od czasu do czasu ulegają pokusie i mieszają się do bieżącej polityki. Fatalnego wizerunku i złego wrażenia nie są w stanie zatuszować księża, którzy każdego dnia dbają o lokalną społeczność i pomagają niezliczonej liczbie osób. Negatywny przekaz jest bardziej sugestywny i narzuca odbiór, od którego trudno się uwolnić.
– Nawet jeśli mamy do czynienia z takim postrzeganiem, nie oznacza to, że powinniśmy obawiać się wychodzić w sutannie na ulice. Nie możemy się bać, chociaż musimy być gotowi na wrogie komentarze. Proszę zwrócić uwagę na to, że ksiądz ma często związane ręce i nie ma narzędzi, żeby się bronić przed stereotypami i uprzedzeniami. Duchowny nie może podejmować rękawicy i odgryźć się temu, który go obraził. Ksiądz musi być miłosierny, co całkowicie wyklucza stanowczą reakcję. Nikt też w obronie zwyzywanego księdza nie stanie – tłumaczy.

Sutanna oznacza kłopoty

O problemie rozmawiamy też z proboszczem jednej z warszawskich parafii. Jak mówi, nie chce występować pod nazwiskiem, bo i tak już wystarczająco musi się użerać z nienawistnikami. Czy on również dostrzega problem dyskryminowania księży? – Nie tak powinno brzmieć pytanie. Ja bym raczej zapytał, dlaczego tak niewielu księży wychodzi na ulice w sutannach. Zastanawiała się kiedyś pani nad tym? Nawet jeśli nie, to powiem, że nasza codzienność nie jest kolorowa – przyznaje.
Proboszcz jednej z warszawskich parafii

Kiedy wychodzi się na ulice w sutannie, można mieć bez mała pewność, że zawsze znajdzie się ktoś, kto opluje albo zwyzywa, że "pedofil", "złodziej", itd. O podobnych przypadkach mógłbym opowiadać bez końca. Sam również ich niejednokrotnie doświadczyłem, więc problem znam od podszewki. Żeby to tylko na ulicach tak było, ale i w naszej kancelarii zdarzają się takie przypadki. Niepokojące jest to, że to zjawisko się nasila. Jest na to przyzwolenie społeczne. Dzisiaj, proszę mi wierzyć, niektórzy zakładają sutannę z duszą na ramieniu i zachodzą w głowę, co zaraz zrobi ktoś idący z naprzeciwka. I czy ktoś się za nami ujmie?

Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl