
Szwedzki armator Stena Line żąda, by Polacy wchodząc na prom podpisywali specjalne oświadczenia. Mają w nich zobowiązać się do tego, że akceptują regulamin, ponieważ, jak dotąd, podobno go nie przestrzegali. I już podnoszą się głosy, że jesteśmy dyskryminowani.
REKLAMA
Polscy turyści znaleźli się na cenzurowanym. Stena Line ma dość rozrywki spod znaku orła białego i prosi o spokój. Koniec więc z głośnym imprezowaniem w drodze do Karlskrony. Zanim prom odbije od brzegu, podróżni mieliby obiecać, że podczas rejsu zachowają kulturę. Jeśli nie, będą musieli zapomnieć o podróży.
Co ciekawe, regulamin miałby obowiązywać tylko w jedną stronę. W drodze powrotnej do Polski takich oświadczeń żaden z Polaków podpisywać już by nie musiał.
Decyzja Szwedów nie wszystkim się podoba. Dlaczego? Nosi bowiem oznaki dyskryminacji. Deklarację składają wyłącznie Polacy, pozostali pasażerowie nie muszą iść w ich ślady. – Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby taki przymus obowiązywał także innych turystów, w tym tych ze Szwecji – mówi w rozmowie z "Gazetą Bałtycką" Polak mieszkający w Szwecji. – Szwedzi znani są z organizowania głośnych imprez na promach – dodaje. Armator najwyraźniej się z tym nie zgadza i wprowadza zasadę tylko na trasie Gdynia - Karlskrona.
źródło: gazetabaltycka.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
