Wilk z Wall Street
Wilk z Wall Street Kadr z serwisu YouTube

Widzowie Polsatu są oburzeni wersją emitowanego wczoraj wieczorem filmu “Wilk z Wall Street”. Pod postem Polsatu reklamującym film na Facebooku zebrało się już ponad 850 komentarzy oskarżających stację o cenzurę.

REKLAMA
Polityka i cenzura
Na czym polegało majstrowanie przy filmie? Wulgaryzmy zostały przetłumaczone na słowa cenzuralne – to normalka. Ale jednocześnie oryginalne wypowiedzi, które słychać mimo lektora, zostały wyciszone. Zdezorientowani widzowie pisali na Facebooku (pisownia oryginalna): “Głos zanika co to ma być?”, “'FAKI' wycięliście w prostacki sposób”. Bo razem z wulgaryzmami wyciszana była cała ścieżka dźwiękowa.
To nie koniec. Niektóre obrazy zamazano. Na przykład w scenie, w której Margot Robbie, grająca żonę głównego bohatera, występuje w staniku, jej klatka piersiowa została celowo rozmazana. Ale i to nie wszystko. Niektóre sceny, te bardziej pikantne, całkowicie wycięto. – Tak jak w średniowieczu na obrazach zamalowywano listkiem genitalia – mówi dr Jacek Wasilewski, filmoznawca i medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
logo
Margot Robbie Kadr z serwisu YouTube
Wywołało to lawinę oskarżeń. Stacji zarzucano z jednej strony strach przed "dobrą zmianą", pojawiały się głosy o świętoszkowatości, a także porównania z PRL. Z drugiej strony doszukiwano się kombinacji, by hitową emisję móc zgodnie z prawem umieścić w paśmie o lepszej oglądalności.
Prawo
Polsat wyemitował film o godzinie 20:10. To świetna pora na seans dobrego filmu, reklamowany w dodatku jako telewizyjna premiera. Jednak nie każdego.
Jak mówi Ustawa o radiofonii i telewizji w art. 18 pkt. 4: “Zabronione jest rozpowszechnianie audycji lub innych przekazów zagrażających fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi małoletnich, w szczególności zawierających treści pornograficzne lub w sposób nieuzasadniony eksponujących przemoc” i w pkt 5: “Audycje lub inne przekazy, zawierające sceny lub treści mogące mieć negatywny wpływ na prawidłowy fizyczny, psychiczny lub moralny rozwój małoletnich, inne niż te, o których mowa w ust. 4, mogą być rozpowszechniane wyłącznie w godzinach od 23 do 6”.
To zaś, co stanowi takie treści, reguluje załącznik nr 3 pkt I do rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zgodnie z nim przed godziną 23 nie wolno pokazywać na przykład treści zawierających “społeczne usprawiedliwianie agresji, wulgarności, uprzedzeń i negatywnych stereotypów społecznych, pokazywanie seksu, agresji i łamania norm moralnych jako źródła sukcesu życiowego”.
– Wersja kinowa filmu najprawdopodobniej nie mogłaby zostać wyemitowana o godzinie 20.00 ze względu na polskie przepisy prawa – podaje Polsat. Ale przecież podobnie wyrazistych filmów przed 23 emituje się mnóstwo – ich bohaterowie się obrażają, zdradzają, zabijają. Gdyby kurczowo trzymać się nieostrych przepisów Ustawy, w telewizji pozostałaby tylko "Plebania". Dziwne więc, żeby reperkusje miały dotknąć akurat "Wilka...". – Problem polega na tym, że w przypadku “Wilka z Wall Street” na Polsacie cenzura wypacza film – pisze Adam Siennica na stronie naekranie.pl.
Inna kwestia prawna dotyczy prawa do dzieła. – To jak wymazywanie aureoli na obrazie – mówi Jacek Wasilewski. Twierdzi, że jeżeli Polsat sam zmienił film, jest to naruszenie integralności dzieła, do którego stacja nie miała prawa.
logo
Leonardo di Caprio jako Jordan Belfort. Kadr z serwisu YouTube
Jak było naprawdę
Dr Tomasz Gackowski, kierownik Laboratorium Badań Medioznawczych UW studzi emocje.
Tomasz Gackowski, medioznawca z UW

Licencje kupione od dystrybutora mogą się różnić – są na przykład wersje “adaptujące się kulturowo”, by filmy można sprzedać krajom Arabskim. Nie chce mi się wierzyć, że Polsat dokonywał własnych zmian. Może licencja przycięta jest zwyczajnie tańsza.

Z kolei Wojciech Krzyżaniak, były szef Gazety Telewizyjnej, obecnie gospodarz “Programu telewizyjnego” TOK FM, na portalu wtelewizji.pl wyjaśnia sprawę bardzo prosto: “Otóż dostali w tym Polsacie taką wersję, i gdyby zorientowali się wcześniej, na tyle wcześniej, że można by było ją jeszcze zwrócić żądając prawdziwego filmu, to by to zrobili”. Twierdzi, że nie ma tu mowy o cenzorskich zapędach Polsatu, tylko prostym niedopatrzeniu wynikającym z rutyny takich transakcji.
Wreszcie głos zabrał sam Polsat. Na swojej stronie na Facebooku oznajmił, że: “Nie cenzurujemy filmów i nie dokonujemy w nich żadnych zmian”, a taką a nie inną wersję “Wilka z Wall Street" “otrzymaliśmy od dystrybutora”.
Mała afera zdążyła wywołać lawinę krytycznych komentarzy, mnóstwo porównań Polsatu do TVP, a nawet do PRL. Teraz dobiega końca. Trudno się dziwić, że widzowie wyrazili oburzenie, bo Polsat zachował się cwaniacko. Nie uprzedził ich, że “Wilk z Wall Street” zostanie zaprezentowany w wersji radykalnie innej niż kinowa. Nastawieni na obejrzenie znakomitego filmu, otrzymali ochłap.
A wszystko to wynikło najprawdopodobniej ze zwykłego błędu pracownika Polsatu.

Napisz do autora: mikolaj.bendyk@natemat.pl