
Widzowie Polsatu są oburzeni wersją emitowanego wczoraj wieczorem filmu “Wilk z Wall Street”. Pod postem Polsatu reklamującym film na Facebooku zebrało się już ponad 850 komentarzy oskarżających stację o cenzurę.
REKLAMA
Polityka i cenzura
Na czym polegało majstrowanie przy filmie? Wulgaryzmy zostały przetłumaczone na słowa cenzuralne – to normalka. Ale jednocześnie oryginalne wypowiedzi, które słychać mimo lektora, zostały wyciszone. Zdezorientowani widzowie pisali na Facebooku (pisownia oryginalna): “Głos zanika co to ma być?”, “'FAKI' wycięliście w prostacki sposób”. Bo razem z wulgaryzmami wyciszana była cała ścieżka dźwiękowa.
Na czym polegało majstrowanie przy filmie? Wulgaryzmy zostały przetłumaczone na słowa cenzuralne – to normalka. Ale jednocześnie oryginalne wypowiedzi, które słychać mimo lektora, zostały wyciszone. Zdezorientowani widzowie pisali na Facebooku (pisownia oryginalna): “Głos zanika co to ma być?”, “'FAKI' wycięliście w prostacki sposób”. Bo razem z wulgaryzmami wyciszana była cała ścieżka dźwiękowa.
To nie koniec. Niektóre obrazy zamazano. Na przykład w scenie, w której Margot Robbie, grająca żonę głównego bohatera, występuje w staniku, jej klatka piersiowa została celowo rozmazana. Ale i to nie wszystko. Niektóre sceny, te bardziej pikantne, całkowicie wycięto. – Tak jak w średniowieczu na obrazach zamalowywano listkiem genitalia – mówi dr Jacek Wasilewski, filmoznawca i medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wywołało to lawinę oskarżeń. Stacji zarzucano z jednej strony strach przed "dobrą zmianą", pojawiały się głosy o świętoszkowatości, a także porównania z PRL. Z drugiej strony doszukiwano się kombinacji, by hitową emisję móc zgodnie z prawem umieścić w paśmie o lepszej oglądalności.
Prawo
Polsat wyemitował film o godzinie 20:10. To świetna pora na seans dobrego filmu, reklamowany w dodatku jako telewizyjna premiera. Jednak nie każdego.
Polsat wyemitował film o godzinie 20:10. To świetna pora na seans dobrego filmu, reklamowany w dodatku jako telewizyjna premiera. Jednak nie każdego.
Jak mówi Ustawa o radiofonii i telewizji w art. 18 pkt. 4: “Zabronione jest rozpowszechnianie audycji lub innych przekazów zagrażających fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi małoletnich, w szczególności zawierających treści pornograficzne lub w sposób nieuzasadniony eksponujących przemoc” i w pkt 5: “Audycje lub inne przekazy, zawierające sceny lub treści mogące mieć negatywny wpływ na prawidłowy fizyczny, psychiczny lub moralny rozwój małoletnich, inne niż te, o których mowa w ust. 4, mogą być rozpowszechniane wyłącznie w godzinach od 23 do 6”.
To zaś, co stanowi takie treści, reguluje załącznik nr 3 pkt I do rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zgodnie z nim przed godziną 23 nie wolno pokazywać na przykład treści zawierających “społeczne usprawiedliwianie agresji, wulgarności, uprzedzeń i negatywnych stereotypów społecznych, pokazywanie seksu, agresji i łamania norm moralnych jako źródła sukcesu życiowego”.
– Wersja kinowa filmu najprawdopodobniej nie mogłaby zostać wyemitowana o godzinie 20.00 ze względu na polskie przepisy prawa – podaje Polsat. Ale przecież podobnie wyrazistych filmów przed 23 emituje się mnóstwo – ich bohaterowie się obrażają, zdradzają, zabijają. Gdyby kurczowo trzymać się nieostrych przepisów Ustawy, w telewizji pozostałaby tylko "Plebania". Dziwne więc, żeby reperkusje miały dotknąć akurat "Wilka...". – Problem polega na tym, że w przypadku “Wilka z Wall Street” na Polsacie cenzura wypacza film – pisze Adam Siennica na stronie naekranie.pl.
Inna kwestia prawna dotyczy prawa do dzieła. – To jak wymazywanie aureoli na obrazie – mówi Jacek Wasilewski. Twierdzi, że jeżeli Polsat sam zmienił film, jest to naruszenie integralności dzieła, do którego stacja nie miała prawa.
Jak było naprawdę
Dr Tomasz Gackowski, kierownik Laboratorium Badań Medioznawczych UW studzi emocje.
Dr Tomasz Gackowski, kierownik Laboratorium Badań Medioznawczych UW studzi emocje.
Licencje kupione od dystrybutora mogą się różnić – są na przykład wersje “adaptujące się kulturowo”, by filmy można sprzedać krajom Arabskim. Nie chce mi się wierzyć, że Polsat dokonywał własnych zmian. Może licencja przycięta jest zwyczajnie tańsza.
Z kolei Wojciech Krzyżaniak, były szef Gazety Telewizyjnej, obecnie gospodarz “Programu telewizyjnego” TOK FM, na portalu wtelewizji.pl wyjaśnia sprawę bardzo prosto: “Otóż dostali w tym Polsacie taką wersję, i gdyby zorientowali się wcześniej, na tyle wcześniej, że można by było ją jeszcze zwrócić żądając prawdziwego filmu, to by to zrobili”. Twierdzi, że nie ma tu mowy o cenzorskich zapędach Polsatu, tylko prostym niedopatrzeniu wynikającym z rutyny takich transakcji.
Wreszcie głos zabrał sam Polsat. Na swojej stronie na Facebooku oznajmił, że: “Nie cenzurujemy filmów i nie dokonujemy w nich żadnych zmian”, a taką a nie inną wersję “Wilka z Wall Street" “otrzymaliśmy od dystrybutora”.
Mała afera zdążyła wywołać lawinę krytycznych komentarzy, mnóstwo porównań Polsatu do TVP, a nawet do PRL. Teraz dobiega końca. Trudno się dziwić, że widzowie wyrazili oburzenie, bo Polsat zachował się cwaniacko. Nie uprzedził ich, że “Wilk z Wall Street” zostanie zaprezentowany w wersji radykalnie innej niż kinowa. Nastawieni na obejrzenie znakomitego filmu, otrzymali ochłap.
A wszystko to wynikło najprawdopodobniej ze zwykłego błędu pracownika Polsatu.
Napisz do autora: mikolaj.bendyk@natemat.pl