Robert Biedroń mówi, jak jest?
Robert Biedroń mówi, jak jest? Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Reklama.
"Kiedy powiedziałem podczas kampanii wyborczej, że zrezygnuję z limuzyny i będę do pracy jeździł na rowerze, ten pomysł spotkał się z największą krytyką" – mówi "Wysokim Obcasom Extra" Robert Biedroń. Mocno zaczyna, zdaje się przecież, że polityka wymaga odpowiedniego tła. Zdaniem słupskiego włodarza - tylko bycia sobą, więc często chodzi bez krawata. "Bardzo się boję, że zacznę udawać kogoś, kim nie jestem, bo to by znaczyło, że zacząłem okłamywać ludzi" – przyznaje. Pozostaje więc aktywnym homoseksualistą w sieci. Wierzy, że w ten sposób może też pomagać innym.
Biedroń uważa się za zwykłego człowieka i nie chce, by ludzie budowali jego obraz na podstawie wyobrażeń. "Ciągle robimy to odnośnie do polityków, a potem dziwimy się, że Krystyna Pawłowicz je kanapki na sali sejmowej (…). W głowie roimy sobie, że[oni - red.] będą od nas lepsi" – tłumaczy. Winą za te urojenia obarcza nasz prowincjonalizm. "Mamy nadwyżkę takiego myślenia" – stwierdza. – "Polska zawsze była poza centrum rozwoju cywilazacji zachodniej. Wiem, że to smutny scenariusz, który na pewno nie spodoba się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tylko, że kiedy on macha szabelką, świata macha laserami i wysyła statki w kosmos" – dodaje.
A komu spodoba się myśl, że trzeba znać swoje miejsce? Łagodzą je słowa o aspiracjach, pozwalającym doganiać świat. Pytanie, czy idąc dostrzegamy współtowarzyszy drogi. "Uwierzyliśmy, że mając te SUV-y i smartfony, jesteśmy już w pełni demokratycznym, europejskim społeczeństwem" – mówi. I dodaje: "A dziś, kiedy potrzebujemy równouprawnienia, solidarności, empatii, zaufania, wszystko nam się wali i stadiony, SUV-y i smartfony nas nie bronią przed erozją więzi".
źródło: "Wysokie Obcasy Extra", nr 5 Maj 2016