Marszałek Senatu nie wie, po co Szydło pojechała do USA
Marszałek Senatu nie wie, po co Szydło pojechała do USA Fot. Twitter / Łukasz Korach

“Pojechała w określonym celu. Podpisania umowy dotyczącej przyszłości….Eeeee, czego ta przyszłość? Jeszcze raz. Nie wiem, po co tam pojechała” – o taką wypowiedź pokusił się marszałek Senatu, pytany o to, po co Beata Szydło pojechała do USA.

REKLAMA
Nie ma lepszego podsumowania dyskusji wokół wizyty premier w Stanach Zjednoczonych niż postawa marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Pytany przez dziennikarzy o cel wizyty, marszałek najpierw zaczął mówić o “podpisaniu umowy dotyczącej przyszłości”, a potem… po prostu się zaplątał. “Nie wiem, po co tam pojechała” – wyznał z rozbrajającą szczerością.
I w sumie trudno się dziwić. Bo w kontekście wizyty Szydło mówi się niemal wyłącznie np. o jej wizycie na wystawie o polskich uchodźcach w Indiach czy modlitwie w “amerykańskiej Częstochowie” w Doylestown. Premier nie spotkała się z nikim istotnym, co staje się dziś obiektem kpin.
Dosadnie podsumował to polski biznesmen z USA. "Byłem na mszy w amerykańskiej Częstochowie i spotkaniu z panią premier Szydło. Mówiła przez 30 minut same slogany, powtórzyła chyba kilkanaście razy, że jesteśmy Polakami. Nie sądziłem, że dożyję czasu, że takie coś będzie premierem" – napisał na Facebooku.