Prof. Jadwiga Staniszkis i Ryszard Bugaj, a także Kataryna czy Robert Mazurek zostali uznani za zdrajców PiS.
Prof. Jadwiga Staniszkis i Ryszard Bugaj, a także Kataryna czy Robert Mazurek zostali uznani za zdrajców PiS. Fot. Jerzy Gumowski / Sławomir Kamiński / AG

Blogerka Kataryna, Jadwiga Staniszkisz czy Ryszard Bugaj zostali wyklęci przez zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, kiedy skrytykowali partię. Ale wystarczy, że któryś z prawicowych publicystów popełni jeden krytyczny wobec rządzących tekst. PiS-owskie trolle rzucają się na niego z większą siłą, niż na polityka PO czy nieprawicowego publicystę.

REKLAMA
"Miała być „dobra zmiana”, jest – taka sobie" – stwierdziła w wywiadzie dla tygodnika "Polityka" blogerka Kataryna. Już samo to, że zgodziła się na rozmowę z wrażymi siłami nie mogło się spodobać zwolennikom Prawa i Sprawiedliwości (a jednocześnie jej fanom). Jeszcze bardziej nie mogło spodobać się to, co powiedziała o pół roku rządów jej wybrańców.
W efekcie na Katarynę spadła masa obelg, zaczęto też prześwietlać jej fundację. Pokłosiem tych działań było usunięcie przez Katarynę konta na Twitterze, o czym pisaliśmy w naTemat. Ale hejt był nie tylko na Twitterze. Wiele o mentalności zwolenników PiS mówi porównanie komentarzy pod tekstami o Katarynie przed jej wywiadem dla "Polityki" i po nim.

PRZED

logo
24 lutego 2015 Fot. Zrzut z wPolityce
logo
21 grudnia 2011 Fot. Zrzut z wPolityce
logo
8 listopada 2011 Fot. Zrzut z wPolityce
logo
16 stycznia 2011 Fot. Zrzut ekranu z Salon24

PO

logo
3 czerwca 2016 Fot. Zrzut z wPolityce
logo
3 czerwca 2016 Fot. Zrzut z wPolityce
Ale przecież w ostatnim czasie nie tylko Kataryna naraziła się zwolennikom PiS. Jeszcze większa fala hejtu spadła na prof. Jadwigę Staniszkis, która przez lata była bardzo blisko środowiska PiS. Jednak po wyborach zaczęła bezlitośnie wytykać błędy zwycięzców i mówić, jak bardzo zawiodła się na PiS. Reakcja była podobna: wcześniej wynoszona na piedestał została obrzucona najgorszymi obelgami. Prof. Staniszkis była krytykowana nie tylko przez anonimowych internautów, ale lecz także przez publicystów prawicowych portali.

PRZED

logo
11 lutego 2014 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
26 stycznia 2014 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
10 stycznia 2014 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
1 listopada 2012 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
13 maja 2016 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce

PO

logo
1 czerwca 2016 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
2 czerwca 2016 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
Kolejnym "profesorem wyklętym" jest Ryszard Bugaj, który jeszcze na początku rządów PiS wiązał z partią spore nadzieje. Wszedł nawet w skład Narodowej Rady Rozwoju prezydenta Andrzeja Dudy. W lutym zrezygnował, rozczarowany m.in. postawą PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Od tego czasu nie szczędził ostrych słów pod adresem PiS, podpisał nawet list trzech byłych prezydentów. Po tym w PiS nie ma już czego szukać.

PRZED

logo
30 kwietnia 2015 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
9 marca 2015 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce

PO

logo
27 lutego 2016 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
27 lutego 2016 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
28 maja 2016 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
logo
28 maja 2016 Fot. Zrzut ekranu z wPolityce
Podobny los spotyka także publicystów, którzy wyraźnie stoją po stronie Prawa i Sprawiedliwości, ale czasami krytykują partię. Tak, jak Robert Mazurek, który publikuje w tygodniku "w Sieci" i na portalu wPolityce. Kiedy krytykuje Platformę, Nowoczesną czy KOD, może przeczytać pod tekstem "Brawo Panie Robercie", "w punkt" czy "zgadzam się". Ale gdy stanął w obronie zwolnionego z radiowej Trójki dziennikarza, zaalarmował o podwyżce cen leków czy doceni wysiłek Ewy Kopacz w ratowaniu wyniku wyborczego PO, jest uznawany za "zdrajcę", "blagiera", "głupka" czy "wieśmaka".
Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości nie radzą sobie emocjonalnie nie tylko z opiniami, ale też z faktami, które są niekorzystne dla partii. Kiedy Anna Sarzyńska opisała kontrowersje wokół Puszczy Białowieskiej, została zbesztana przez czytelników. – Dziwię się, że na portalu "wpolityce" są teksty wprowadzajace w błąd. Potem są argumenty: "przecież nawet na prawicowym portalu tak pisali'. Szkoda. – napisał jeden.
Z kolei po opisaniu kłopotliwych dla PiS faktów ws. stadniny w Janowie nazwano ją "dziennikareczką", która "przynosi wstyd portalowi". Podobna krytyka spotkała Maję Narbutt, która także zajęła się Janowem Podlaskim.
Oczywiście takich przypadków jest dużo więcej, ale schemat jest podobny: "nasz" albo zauważa jakieś mankamenty PiS, albo całkowicie odcina się od partii-matki. A taka zdrada jest gorsza niż bycie w PO czy KOD. Bo "oni" to "oni", a ty byłeś "nasz".
Takie sekciarskie podejście źle wróży środowisku PiS, bo wyjaławia je intelektualnie. Nawet jeśli ktoś będzie widział potknięcia, będzie się bał o nich mówić i pisać. I tak Prezes i jego współpracownicy będą trwać w nieświadomości, ale i w błędzie. Jednak dzisiaj w PiS nie ma już miejsca na "umiarkowanych". "Kto nie z nami, ten przeciw nam". I to "z nami" niezależnie od wszystkiego.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl