
Reklama.
Początek obrad sejmowych nie równa się początkowi dnia. Zamiast o godz. 9, jak w poprzedniej kadencji, posłowie zbierają się nawet o 11. Prezes PiS musi zdążyć, a że zasypia nad ranem... To tłumaczy upodobanie do późnych godzin głosowań. To on decyduje, kiedy zaczyna się i kończy dzień pracy, o czym pisaliśmy.
Jeśli zastanawia, skąd nadgorliwość Marka Kuchcińskiego i trzech wicemarszałków, odpowiedzi też warto szukać u głównego źródła. Kaczyński rozdaje karty - ma Sejm w garści, nie tylko na sali posiedzeń. Tłumiona przez marszałka opozycja nie doczeka się pomocy, bo Biuro Analiz Sejmowych należy do PiS-u. Podobnie zresztą "Przegląd Sejmowy", już bez sędziów, którzy domagali się przestrzegania konstytucji.
Kuchciński lubuje się w karaniu przeciwnych działaniom rządu posłów. Najbardziej uderzył w Tomasza Lenza. Poseł nie chciał poszerzenia obrad o wybór Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego TK. Musiał pożegnać się zatem z połową miesięcznego uposażenia. Wcześniej finansową karę w wysokości 2,5 tys. złotych dostał Michał Szczerba. – Marszałek przez całe obrady jest w kontakcie wzrokowym z Jarosławem Kaczyńskim – mówi "Wyborczej" Lenz. – Jak prezes poruszy żuchwą czy kiwnie palcem, to on zaczyna ograniczać wypowiedzi parlamentarzystom. Chodzi o to, żeby nie pokazywały ich media, bo PiS jest bardzo na to czuły. Najbardziej pasowałby im Sejm niemy.
źródło: wyborcza.pl