
Owszem, największe farmy wiatrowe w Polsce to maszynki do zarabiania pieniędzy, między innymi dla zagranicznych funduszów jak EDP Renewables z Wielkopolski, Invenergy/Enerco mający farmę wiatrakową nad morzem w Darłowie, czy GEO Renewables, którego wiatraki mielą powietrze w Korytnicy na Mazowszu.
Nowelizacja ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii ostatecznie zabije zielone źródła, przekierowując pomoc publiczną do współspalania biomasy oraz klastrów, największej korupcjogennej ściemy najbliższych lat. Ministerstwo Energii, zarządzane przez amatorów z poziomu samorządu powiatowego jak minister Krzysztof Tchórzewski oraz ludzi znikąd jak wiceminister Andrzej Piotrowski. Dzień po dniu dają dowód, że nie rozumieją zmian w światowej energetyce. To jedynie konserwuje cały ten skansen.
Na to Andrzej Piotrowski z ministerstwa energetyki wyciąga spiskową teorię, że mali wytwórcy energii tylko czyhają na kasę podatników:
U naszych południowych sąsiadów pozostały w magazynach bardzo duże zapasy paneli fotowoltaicznych, które od paru lat szukają swojego ujścia m.in. w Polsce. To właśnie ta grupa podmiotów może być zainteresowana nie tyle stabilnym rozwojem podejścia prosumenckiego, ile szybką wyprzedażą zapasów masowemu odbiorcy. Zaraz zresztą po pojawieniu się poprzednich zapisów zmienionej teraz ustawy o OZE, przewidujących system taryf gwarantowanych, aktywna stała się grupa ludzi o ogromnych oczekiwaniach co do zysku, jaki mieliby wypracować na działalności prosumenckiej. Czytaj więcej
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl