- Zabieranie wolności słowa intelektualistom boli ich bardziej niż zabieranie wolności słowa komuś, kto nie pracuje tak bardzo głową. Za krytykę PiS-u płaci się często wysoką cenę - mówi w rozmowie z Koduj24 prof. Jadwiga Staniszkis, była sympatyczka partii Jarosława Kaczyńskiego.
W rozmowie z serwisem Koduj24Jadwiga Staniszkis podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na temat obecnego rządu, z perspektywy osoby, która jeszcze niedawno wspierała Prawo i Sprawiedliwość.
- Jest taki list napisany przez Huxley’a do Orwella z roku 1949, w którym on się chwali, że w swoich analizach uchwycił moment, którego nie ma u Orwella. Nazywa go ostateczną rewolucją, kiedy społeczeństwo jest dopasowywane do systemu władzy, łamiąc ludzi, atakując elity, obiecując nową elitę i awans, wykorzystując resentymenty wobec tych, którzy są wyżej - mówi.
Jak dodała, zabieranie wolności słowa intelektualistom boli ich bardziej niż zabieranie wolności słowa komuś, kto nie pracuje tak bardzo głową.
Staniszkis zauważa spryt w kompetentnym manipulowaniu mechanizmami, które mogą pozwolić zachować władzę, przy pomocy zmienionej na przykład ordynacji wyborczej. Ma to być masowe tworzenie nowej klasy politycznej, ale także coś, czego wcześniej nie było, wykorzystywanie złych instynktów dla celów politycznych.
Staniszkis podkreśla, że nie myśli źle o Kaczyńskim. Uważa, że jest w pułapce. Nie ufa nikomu, nawet w najbliższym otoczeniu.
- I równocześnie, jest absolutnie izolowany przez blok dawnych działaczy PC. Rozpoznaję w nim pustkę emocjonalną, że nie ma po co żyć. Ten brak radości, animowanie się pozorami siły, agresją. On po tej tragedii był niezwykle raniony, ta historia z krzyżem, okrzyki jakoś prowokowane - przekonuje.
Staniszkis wymienia także, które metody Jarosława Kaczyńskiego jej zdaniem są zbieżne ze strategią PRL.
- Demoralizowanie ludzi, wykorzystywanie złych instynktów, tworzenie własnej elity, atak na elity, jako coś, co ma dać satysfakcję ludowi. Poza tym wyrzucanie ludzi, co dzieje się w mediach, dyscyplinowanie prokuratury i sędziów. I do tego współpracujący prezydent Duda. To są oczywiście metody komunistyczne - mówi.
Jadwiga Staniszkis przez kilka lat sympatyzowała z PiS. Po wyborach w 2015 r. stwierdziła jednak, że się zawiodła. Jak mówiła, PiS w opozycji wydawał się sprawniejszą partią, a Jarosław Kaczyński wpadł w pułapkę.