
Takich osób jest całkiem sporo. Przychodzą do pracy i ... nic. Siedzą. Przesiedzą 8 godzin i wychodzą. Następnego dnia to samo. I tak całymi tygodniami. Wcale nie dlatego, że są leniwi. Wręcz przeciwnie - aż rwą się do pracy. Ale to pracodawca oczekuje od nich bezczynności. Czasem zdarza się, że problem dotyczy wieloletnich pracowników, ale najczęściej to nowi spędzają czas w pracy... bez pracy.
Przez pierwsze pół roku pracy było dość sporo. Ciekawe rozprawy, pisanie wniosków, apelacji, wyjazdy. I nagle trach. Nie dzieje się prawie nic. Cóż, do pracy chodzić trzeba. I to w pełnym wymiarze. Od 10 do 18. I co robić? No właśnie, dobre pytanie. Internet - to zajęcie numer 1. Portale społecznościowe, strony plotkarskie, wiadomości. Ogromny pożeracz czasu. Ale i internetu po kilku dniach ma się dość. Zostaje książka. Ale ją niełatwo otworzyć, kiedy ktoś jest w kancelarii. Wszyscy z utęsknieniem patrzą na zegarek. 17.50 - można się powoli pakować.
Kasi udało się znaleźć pracę po dłuższym czasie bez zatrudnienia. Jest w sporej firmie w dziale handlowym. Kolejny dzień tylko przychodzi i nic. Wszyscy zasuwają, przyjmują zlecenia i nie nadążają z pracą. A ona siedzi.
Karol przez kilka lat pracował w jednej z firm technologicznych. Typowy scenariusz dla wielu absolwentów. Zaczynał jako stażysta, sprawdził się, zaproponowano mu etat. Dostawał kolejne projekty, pracując wraz z zespołem dla największych firm w Polsce. Praca sensowna, pieniądz i ludzie też, ale z czasem zaczęła kiełkować w głowie myśl o zmianie pracy.
Miałem już dwa lata fajnej pracy i dwa lata nudy. Człowiek, jak mu się coś nie podoba, to musi wyjść sam z inicjatywą. Ale jeśli podejdę tak, że mam ciepłą posadkę z dobrym groszem a rozwój osobisty mi do niczego nie potrzebny... .
Kiedyś bezczynność dotyczyła wielu osób w służbach mundurowych. W policji czy w Straży Granicznej do tak zwanej grupy rezerwowej trafiali funkcjonariusze odwołani ze stanowisk. Zostawali w dyspozycji nowych przełożonych, a ci często od odwołanych nie oczekiwali zupełnie nic. Musieli tylko przychodzić do pracy, żeby podpisać listę. Wielu takich policjantów odchodziło z zawodu lub wybierało wcześniejszą emeryturę.
W urzędach - to jeszcze da się wyobrazić, one nie słynną z oszczędności i dobrej organizacji pracy. Ale takie historie dzieją się też choćby w sektorze bankowym. – Pieniądze zarabiam przyzwoite, jest pełen socjal, nawet dopłacają do nauki angielskiego. A nie robię nic – opisywał kilka lat temu na jednym z forów pracownik pewnej instytucji finansowej.
Przychodzę na 8, odpalam kompa i nawet nie mam już pomysłów, jaką stronę mógłbym odwiedzić. Książek czytać nie wypada, bo w pokoju 5 innych osób, a wszyscy symulują, że zarobieni są! Najbardziej przeraża mnie to, że brak perspektywy na przyszłość! Nie mam gwarancji, ze dadzą mi tu jakieś zajęcie! Boję się, że jak tu zostanę to zamienię się w roślinę niezdolną do myślenia!
Zadania realizowane przez zespoły projektowe są zazwyczaj zadaniami o znaczeniu strategicznym dla organizacji. Wymagają trudnych, wieloetapowych decyzji na najwyższych szczeblach. Zdarza się, że poszczególni pracownicy, a czasami całe zespoły wstrzymują lub zaprzestają pracy nad projektem.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
