
Reklama.
Rzecznik rządu otrzymał swoje stanowisko, kiedy był już radnym powiatu wielickiego. Choć przekonywał, że uda mu się pogodzić obie funkcje, to na sesjach rady Wieliczki zjawiał się sporadycznie – między lutym a majem ani razu. Kiedy przychodził, jego dieta wynosiła 2000 złotych. Kiedy nie przychodził – „zaledwie” 800 złotych.
Mimo powtarzających się nieobecności, radni z Prawa i Sprawiedliwości nie kwapili się, by odwołać go z pełnionej funkcji. – Staramy się, by grafik posiedzeń był dogodny dla pana rzecznika – komentował sytuację starosta wielicki z PiS Jacek Juszkiewicz.
Już przekonaliśmy się, że Rafał Bochenek to człowiek o wielu talentach. Był pogodynkiem w telewizji, konferansjerem na konwencjach PiS. Potrafi poprowadzić każdą imprezę, łącznie z dożynkami i zlotem Koła Gospodyń Wiejskich. Okazuje się jednak, że obowiązków rzecznika rządu i radnego łączyć nie potrafi. Przekonało go jednak o tym dopiero nagłośnienie sprawy przez „Gazetę Wyborczą”. Dopiero wówczas Bochenek wysłał rezygnację do rady powiatu.
źródło: wyborcza.pl