
Reklama.
– Firma ma wielkie perspektywy i dynamicznie się rozwija – powiedziała dziennikarzom trójmiejskiego wydania "Gazety Wyborczej” radna Mazur. Nic dziwnego zatem, że praca w takiej firmie dla wielu może być spełnieniem marzeń. Mazur, jak sama podkreśla, szukała pracy, wysłała CV do kilku firm i akurat w Lotos Kolej została przyjęta. Od razu na stanowisku szefa działu sprzedaży.
Jakie ma kwalifikacje? Ma bogate doświadczenie. Zajmowała się handlem bielizną, sprzedażą samochodów i ubezpieczeń. Od kilku tygodni jest też szefową działu sprzedaży reklam w pomorskim oddziale „Gazety Polskiej”. To ostatnie zajęcie wykonywać ma nieodpłatnie, bo jak sama twierdzi, Lotos płaci jej wystarczająco wysoką pensję.
Nie widzi niczego dziwnego w tym, że została zatrudniona na tak eksponowanym stanowisku w firmie zatrudniającej około 600 osób. – Czemu nie piszecie o posadach radnych Platformy czy Samorządności? – pyta reportera „Gazety Wyborczej”. Dobre pytanie. Jeszcze lepszym jest, jak długo jeszcze w mediach będą się pojawiać kolejne sylwetki Misiewiczów.
Od czasu spektakularnej kariery Bartosza Misiewicza, pracownika apteki, któremu kłaniali się generałowie, co chwila pojawiają się doniesienia o kolejnych dziwnych przypadkach. Na ważnych stanowiskach w państwowych spółkach zatrudniane są przypadkowe osoby, nie posiadające stosownych kwalifikacji. Najczęściej dobrzy znajomi lub krewni działaczy PiS. Listę Misiewiczów tworzą posłowie Nowoczesnej, lista nazwisk wydłuża się z każdym dniem.
źródło: "Gazeta Wyborcza"