
Politycy Prawa i Sprawiedliwości przyparci do muru przez "Solidarność" i Piotra Dudę popierają zakaz handlu w niedzielę. Jeśli nie w każdą, to przynajmniej w część. Ale przeciw takiemu rozwiązaniu przemawia wiele miażdżących argumentów. Dostarcza ich... Elżbieta Rafalska, dzisiejsza minister pracy, która w 2006 roku broniła w Sejmie status quo.
REKLAMA
Prawo i Sprawiedliwość nie ma dzisiaj wyjścia i musi, przynajmniej częściowo zrealizować obietnice złożone "Solidarności". Na razie z obniżeniem wieku emerytalnego idzie opornie (i nasze szczęście), ale Piotr Duda i jego ludzie promują też inne zmiany w prawie.
W Sejmie jest projekt ustawy zakazującej handlu w niedzielę. Rząd głowi się jak zadowolić związkowców, a jednocześnie nie zrujnować branży. Wszystko jednak wskazuje na to, że na początek PiS zdecyduje się wprowadzić pośrednie rozwiązanie i zakaże handlu w część niedziel.
Dyskusja, która dzisiaj rozpala opinię publiczną, już raz się odbyła. Dokładnie dekadę temu, także za rządów PiS. Ale wtedy partia Jarosława Kaczyńskiego wykazywała się bardziej rozsądną postawą, sprzeciwiając się postulatom ówczesnych koalicjantów z LPR. A argumentów przeciw dostarczyła... Elżbieta Rafalska, dzisiejsza minister pracy, polityki społecznej i rodziny.
Artykuł na ten tema sprzed dekady przypomniał na Twitterze Piotr Miączyński z "Gazety Wyborczej". Rafalska, w 2006 roku wiceminister w resorcie, którym dzisiaj kieruje, przekonywała posłów, że na zakazie handlu w niedzielę budżet straciłby ponad miliard złotych. Widocznie 10 lat później PiS uznało, że nas stać.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
