
"Żenujące, co stało się z tym ruchem i wielka szkoda – choć ja już w grudniu, no może w styczniu miałem dużo wątpliwości, jak to wygląda" – to jeden z komentarzy pod artykułem o odwołaniu Zbigniewa Zawady z funkcji szefa Komitet Obrony Demokracji w Wielkopolsce. Do miasta najbardziej w Polsce sprzyjającemu Komitetowi przyjechał m.in. Mateusz Kijowski i zrobił porządek w strukturach. Tymczasem zdaniem odwołanego Zawady zmiany są potrzebne, ale w zarządzie głównym KOD-u.
REKLAMA
Za co Pan wyleciał ze stanowiska?
W mojej ocenie odbył się nade mną trybunał ludowy. A ja po prostu stałem przy swoim zdaniu, bo nie chce firmować hipokryzji.
W zarządzie Komitetu Obrony Demokracji są hipokryci?
Nie cały zarząd. Zasiada w nim wiele osób. Niektóre mają inne cele.
Czyżby ból po utracie stanowiska? Stąd taka ocena?
Nie, nic mnie nie boli. Nie urodziłem się ze stanowiskiem. Jedynie żal, że nie jest mi dane dokończyć obietnic, jakie składałem ludziom podczas wyboru na to stanowisko. Zostałem odwołany odgórnie bez liczenia się z głosami tych osób, głównie z mniejszych ośrodków Wielkopolski.
W lokalnej prasie komentował pan, że w KOD-zie nie ma demokracji.
Pewne decyzje trzeba podejmować czasem jednoosobowo. Natomiast w kwestiach ramowych uważam, że należy trzymać się demokracji. Niestety, w KOD-zie nie ma transparentności. Przejrzystości w kierowaniu. Nie ma wywieszania uchwał, czy informacji, kto ją podjął. Nie ma chociażby regulaminów funkcjonowania regionalnych oddziałów.
Zawiódł się Pan na Kijowskim?
Dlaczego?
Widać macie inne spojrzenie na ruch, skoro po jego przyjeździe do Poznania został Pan odwołany.
Pewnie myśli o tym samym co ja, czyli o walce o demokrację. Mamy ten sam cel, ale środki jego realizacji inne.
Czy Zbigniew Zawada stracił wiarę w KOD?
Nie tracę wiary, bo Komitet to ludzie. Biura tylko firmują ich działanie. Tak naprawdę to "doły" robią najważniejszą robotę.
W komentarzach pod Pana odwołaniem często czytam, że KOD się sypie. I nie długo "zdechnie". Czy ruch traci na sile?
Ludzie widzą co się dzieje i zniechęcają się. Celem KOD-u nie jest chodzenie na manifestacje, a góra tego nie widzi. Dla wielu osób manifestacje stały się okazja do świecenia w mediach. Bawią się sami dla siebie. Tak przynajmniej, to widzę u siebie w Poznaniu.
Pewnie, że celem nie są manifestacje, bo protestujący nie mogą inaczej wyrazić swojego stanowiska. A gdzie Pana zdaniem "góra" powinna patrzeć?
Celem KOD jest przede wszystkim przywrócenie zasad demokratycznego zarządzania państwem. Środkiem do tego ma być przywrócenie świadomości obywatelskiej. Czy Manifestacje to osiągną? W pewnym stopniu tak, bo starają się jednoczyć społeczeństwo, ale to inny rodzaj pracy powinien być uwypuklony. Na pewno nie zabawy w towarzystwie wzajemnej adoracji.
Jaka będzie przyszłość Komitetu?
Z tego co widzę cześć osób chce przejąć władzę i przekształcić Komitet w partię polityczną. Ja się z tym nie godzę. KOD to ruch społeczny i tak powinno pozostać. Nastał czas na zmiany w zarządzie głównym, bowiem doszło już do wypaczeń. Status jest tak skonstruowany, że pozwala skupić nadmierną władze w jednych rękach. Tego nie powinno być.
Wypiszę się Pan z KOD-u?
Rozważam to. Jest wiele innych organizacji walczących o demokrację. Wbrew pozorom Komitet nie ma monopolu na walkę z poczynaniami obecnej władzy.
A przy okazji władzy... Jako byłemu lotnikowi podobało się Panu przyznanie Antoniemu Macierewiczowi tytułu "Patrioty Roku"?
To jakaś pomyłka. Ten tytuł przyznali i wręczali ludzie na poziomie obecnego ministra MON-u. Żenujące.
To co? Pójdzie Pan 11 listopada w manifestacji KOD-u?
Pewnie, bo tam będą ludzie, z którymi chce być blisko. Razem z nimi pokazać to, że nie godzę się na taką Polskę.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl
Zarząd Główny KOD-u wydał oświadczenie w sprawie wielkopolskich zmian.
