
Reklama.
Droższy frank
Kto wkrótce wpłaca do banku ratę za kredyt frankowy, zapłaci za franka 4,11 zł. Gorzej (dla nas, czyli zarabiających w złotówkach) w tym roku było tylko w czerwcu, kiedy świat żył decyzją o Brexicie. Tylko że teraz eksperci wieszczą dłuższy okres osłabienia polskiej waluty.
– Donald Trump nie okazał się tak czarnym diabłem, jakim go malowano. Ogłosił plan stymulowania amerykańskiej gospodarki, inwestycje w amerykańską infrastrukturę, a także podjęcie działań zwiększenia konkurencyjności amerykańskiej gospodarki. To powoduje umocnienie siły amerykańskiego dolara, a osłabienie walut takich krajów jak Polska - mówi naTemat Roman Przasnyski, analityk Gerda Brokers.
A jeśli złotówka słabnie do dolara, to podobnie zachowują się notowania względem franka szwajcarskiego. A to oznacza nic innego, jak wyższe raty kredytów. I to nawet o kilkadziesiąt złotych miesięcznie.
Jeszcze słabsza giełda
Podobnie siła naszej waluty postrzegana jest Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie. – Jeśli w USA ma być dobrze i pojawią się nowe okazje do zarobienia pieniędzy, zagraniczny kapitał nie będzie już musiał szukać okazji do zysku w takich krajach jak Polska. Obok Turcji, Węgier czy Rumunii jesteśmy traktowani jako rynki wschodzące i bardziej ryzykowne - mówi dalej Przasnyski.
Po co się męczyć i ryzykować - myślą maklerzy. Stąd odnotowany już odpływ kapitału zagranicznego inwestorów z giełdy w Warszawie. To jednak kontynuacja trendu zapoczątkowanego w momencie, kiedy wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, a następnie Prawo i Sprawiedliwość stworzyło rząd. W marcu tego roku jeden z największych funduszy inwestycyjnych świata Black Rock powiedział "goodbye" i zamknął biuro w Polsce.
Wybór Trumpa tylko pogorszył i tak złe recenzje działań rządu Beaty Szydło. 100 tys. złotych zainwestowane w akcje największych polskich spółek rok temu dziś przyniosłoby 30,5 tys. złotych strat.
Wyższe odsetki za polski dług
To dodatkowe zmartwienie wicepremiera Mateusza Morawieckiego, obecnie głównego księgowego rządu. Rentowność 10-letnich obligacji rządowych skoczyła już powyżej 3,4 proc. Zapłacimy wyższe odsetki za nasze długi. Ta niepozorna liczba oznacza bardzo ważny parametr, jakim jest zaufanie do danego kraju. Miarą tego zaufania są stopy procentowe, które musi zaoferować kraj, chcący zapożyczyć się na miliardy euro. Niemcy, jako jedna z najlepszych gospodarek na świecie, płacą za swoje długi 0,17 proc. odsetek rocznie. Jeszcze w połowie 2015 roku oprocentowanie polskich obligacji wynosiło 2,5 proc., co komunikowano jako sukces. Pozostało po nim tylko miłe wspomnienie.
– Takie kraje jak Polska, chcąc także pozyskać kapitał na rynkach zewnętrznych, będą musiały za niego płacić więcej niż dzisiaj, czyli wzrosną wydatki z budżetu na obsługę naszego długu pozostawiając jeszcze mniej na inwestycje - komentuje dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspertka związku pracodawców Lewiatan.
Prezent od banków - droższe kredyty
Na deser jako konsumenci dostaliśmy "prezent" od banków. WIBOR 3-miesięczny wzrósł od końca maja z 1,67 do 1,73 proc., a WIBOR 6-miesięczy poszedł w górę z 1,75 do 1,81 proc. Symboliczna zwyżka widoczna była tuż po ogłoszeniu wyniku amerykańskich wyborów prezydenckich.
Te dwie liczby mają wpływ na wysokość rat kredytów czy rozliczeń na kartach kredytowych. A to dlatego, że ich oprocentowanie składa się właśnie ze zmiennej stopy WIBOR (ustalanej m.in. przez banki w Polsce) oraz stałej części, czyli marży bankowej. W konsekwencji każdy, kto korzysta kredytu, dostanie wkrótce informację, że zapłaci kilka złotych miesięcznie więcej.
Te dwie liczby mają wpływ na wysokość rat kredytów czy rozliczeń na kartach kredytowych. A to dlatego, że ich oprocentowanie składa się właśnie ze zmiennej stopy WIBOR (ustalanej m.in. przez banki w Polsce) oraz stałej części, czyli marży bankowej. W konsekwencji każdy, kto korzysta kredytu, dostanie wkrótce informację, że zapłaci kilka złotych miesięcznie więcej.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl