
Reklama.
Ostatni rok w wielu aspektach przypomina czasy PRL, a "Wiadomości" nie bez przyczyny są nazywane nową inkarnacją "Dziennika Telewizyjnego". Ale nie chodzi tylko o media – słuchając Beaty Szydło trudno wyprzeć z głowy obrazki z partyjnych narad z PZPR.
Nie mam na myśli treści, ale sposób, w jaki mówi premier, zwroty jakich używa i beznamiętny ton, który jest jej immanentną cechą. Apogeum tego doświadczyliśmy podczas podsumowania roku rządu Prawa i Sprawiedliwości. Także dlatego, że trwało ono aż 4,5 godziny, czego nie powstydziliby się towarzysze.
Zestawiliśmy przemówienie Beaty Szydło z wystąpieniem Edwarda Gierka z 1976 roku. Niby 40 lat minęło, ale różnicy nie widać.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl