Marek Suski to zaufany Jarosława Kaczyńskiego, wiceszef klubu PiS i nadzorca komisji ws. Amber Gold. Polityk z Radomia chce ściągnąć do swojego okręgu firmę z Chin – ostatnio gościł jej prezesa. Problem w tym, że spółka jest zamieszana w skandale korupcyjne, jej nazwa pojawia się w Panama Papers, w Chinach angażuje się w cenzurę internetu i komunistyczną propagandę – ustalił naTemat.
Marek Suski to w Prawie i Sprawiedliwości ważny człowiek. Formalnie jest zaledwie wiceszefem klubu parlamentarnego, ale ważniejsze niż oficjalna funkcja jest to, że jest jednym z zaufanych Jarosława Kaczyńskiego. I to jeszcze z czasów Porozumienia Centrum. Prezes pisze o nim w swojej ostatniej książce "Porozumienie przeciw monowładzy", wychwalając zasługi Suskiego w czasach dla PC trudnych.
Zaufany Prezesa
Suski stworzył wówczas struktury partii w Radomiu i kieruje nimi do dzisiaj – kilka tygodni temu wybrano go prezesem okręgu. Choć w mieście rządzi prezydent z Platformy Obywatelskiej (faworyt Suskiego Andrzej Kosztowniak przegrał z nim w 2014 roku), poseł próbuje pokazać mieszkańcom, że dba o region. Udzieliła mu się moda na Chiny, której wcześniej ulegli m.in. prezydent Duda, premier Szydło oraz wicepremierzy Gliński i Gowin.
Kilka tygodni Suski, który jest wiceprzewodniczącym Polsko-Chińskiej Grupy Parlamentarnej, gościł w Chinach, gdzie m.in. wręczał nagrody na festiwalu "Kręgi kultury", który miał w Państwie Środka promować sztukę polską, głównie muzykę Fryderyka Chopina. Już trwają przygotowania do drugiej edycji, na której mają się pojawić eksponaty z muzeów z Radomia i okolic – informuje portal TwójRadom.pl.
Poseł Suski i Chiny
Jednym z partnerów imprezy była firma Beida Jade Bird Group. Teraz współpraca ma się rozwinąć, bo firma ma zainwestować w regionie posła Suskiego. Mówił o tym jego gość, przedstawiany jako Lv Da Wie – "jeden z szefów Beida Jade Bird Group" lub nawet jej "prezes".
Już na tym poziomie coś trzeszczy, bo firmę opisuje się jako "osiągające miliardowe dochody konsorcjum". Z całym szacunkiem dla Ziemi Radomskiej, trudno żeby prezes tak wielkiej firmy przyjeżdżał do jakiegokolwiek polskiego miasta na konferencję prasową lokalnego posła. Lv Da Wie nie pojawia się w dossier na stronach "Bloomberga" ani "The Wall Street Journal". Jest więc zapewne jednym z kilkudziesięciu dyrektorów lub menedżerów.
W służbie Partii
Ale to nie jedyna rysa na sielankowym obrazku namalowanym przez Marka Suskiego. Bo ciekawa jest sama historia firmy. W 1994 roku założył ją Uniwersytet Pekiński, jest więc kontrolowana przez państwo, czyli Komunistyczną Partię Chin. Firma zajmuje się produkcją elektroniki. Ale nie tylko takiej przeznaczonej dla zwykłych użytkowników. Jedna ze spółek konsorcjum dostarczała "systemy bezpieczeństwa sieciowego" dla sektora publicznego. W Chinach to oznacza niebezpieczną bliskość służb i aparatu cenzury.
Za to zupełnie otwarcie firma działała w sektorze propagandy, choć krótko. Przez półtora roku miała większość udziałów w spółce wydającej "China Youth Daily", którego linię redakcyjną bezpośrednio wyznacza Departament Propagandy Komunistycznej Partii Chin. Do firmy należał też tabloidowy "The Beijing Times". To dziennik, który ma ogromne zasługi w rozbudzaniu chińskiego nacjonalizmu, najpierw wykorzystywanego przez komunistów do umacniania swojej władzy, ale dzisiaj coraz bardziej wymykającego się spod kontroli (o czym pisze w "Polityce zagranicznej Chin" Jean-Pierre Cabestan).
Ostrożni Kanadyjczycy
Firma, którą wiceprzewodniczący Marek Suski chce ściągnąć do Radomia działa też w branży rozrywkowej – współpraca przy festiwalu "Kręgi kultury" nie była jej pierwszą przygodą z muzyką. Wiceprezes Beida Jade Bird Group pomagał śpiewakom Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej organizować występy zdobywać najbardziej lukratywne kontrakty. Media rozpisywały się o tym, relacjonując skandal korupcyjny, który wstrząsnął chińskim wojskiem.
Firma próbowała szczęścia nie tylko w Polsce – chciała inwestować np. w Kanadzie. Jak wyszło? Nie wyszło – rząd zablokował inwestycję z powodu zagrożenia, jakie dla bezpieczeństwa Kanady stanowiła państwowa chińska firma. Chciała wybudować fabrykę zaledwie dwa kilometry od siedziby Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej i istniała obawa o bezpieczeństwo tworzonych tam technologii. Chiny stosują wobec Zachodu podobną praktykę jak kraje bloku komunistycznego – wszak słynny szpieg Marian Zacharski był oficjalnie przedstawicielem polskiej firmy handlowej w USA.
Panama Papers
Cieniem na Beida Jade Bird Group kładzie się też zamieszanie w głośną światową aferę Panama Papers. Spółka pojawia się w dokumentach ujawnionych przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych. Firma miała siedzibę na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych – jednym z najpopularniejszych rajów podatkowych.
O tajemniczego chińskiego inwestora spytaliśmy przewodniczącego Suskiego zaraz po tym, jak wyszedł z posiedzenia komisji śledczej ds. Amber Gold, gdzie zajmuje się badaniem przekrętu finansowego. Powinien więc mieć w głowie zaszczepioną skrajną ostrożność wobec cudownych inwestorów.
Niewiedza posła
– Jak pan zweryfikował wiarygodność tej firmy? – pytamy posła. – Widziałem w Chinach ich inwestycje – mówi Marek Suski. Nie wygląda to na zbyt kompleksowy research. – Wie pan, że ta firma pojawia się w Panama Papers? – pytamy dalej. – Pierwsze słyszę – ucina poseł i znika w kuluarach, które dzięki decyzji marszałka Marka Kuchcińskiego są dla dziennikarzy zamknięte.
Oby poseł Suski poszerzył swoją wiedzę, zanim obieca coś Chińczykom. Bo może okazać się, że ściąga do swojego regionu aferzystów, którzy inwestycję potraktują jako przykrywkę dla działalności szpiegowskiej i rozsiewania propagandy Komunistycznej Partii Chin. Oby tak się nie stało.