Natalia Kwaśnicka studiuje na Uniwersytecie Wrocławskim. Przed organizacją protestu studentów angażowała się w inicjatywę "Dziewuchy Dziewuchom" i "Czarny protest"
Natalia Kwaśnicka studiuje na Uniwersytecie Wrocławskim. Przed organizacją protestu studentów angażowała się w inicjatywę "Dziewuchy Dziewuchom" i "Czarny protest" Fot: Facebook/Tomasz Skowronek
Reklama.
Od czego się zaczęło, kto wpadł na pomysł organizacji protestu?
– Zadzwoniła do mnie inna studentka Mery Iwanicka, która zapytała czy nie chciałabym z nią zorganizować protestu we Wrocławiu. Stwierdziła, że to, co się dzieje w Polsce ją irytuje i trzeba coś z tym zrobić, a jako że wiedziała, iż jestem jedną z młodszych osób, które angażują się w mieście w różne inicjatywy, postanowiła się do mnie odezwać. Długo nie trzeba było mnie namawiać, bo tak naprawdę od dawna na to czekałam i postanowiłyśmy zorganizować razem protest. Myślałyśmy na początku, że dojdzie do niego tylko we Wrocławiu, ale szybko dołączyli się do nas studenci i studentki z Poznania więc podjęliśmy decyzję o założeniu na Facebooku wydarzenia ogólnopolskiego, żeby wszyscy młodzi ludzie mogli wziąć w nim udział. Obecnie mamy grupę ogólnopolską, kontaktujemy się między sobą i uzgadniamy szczegóły.
Po co właściwie organizujecie ten protest, jakie są wasze główne cele?
- Oprócz tego, że chcemy pokazać, że ogólnie nie podoba nam się to, co się w Polsce dzieje, że są łamane prawa konstytucyjne, prawa człowieka, to chcemy też zachęcić wszystkich młodych ludzi do aktywności, żeby przestali żyć w swoich małych światach, żeby się obudzili się i wyszli na ulice by wyrazić niezgodę na rzeczywistość. Nasze pokolenie nie doświadczyło czasów komuny. Ja urodziłam się w 1993 roku, wśród nas jest jednak wiele młodszych osób, które urodziły się już w Polsce, w której mieli zapewnione wszystkie prawa. Chcemy przekonać osoby, które nie są zbyt aktywne, by zaczęły żyć tym, co się dzieje w tym kraju i współdecydowały o tym, a nie tylko narzekały i buntowały się w swoich domach.
logo
Studenci z kilkunastu polskich miast skrzykują się na 25 stycznia Fot: Facebook
Proszę powiedzieć jeszcze coś o sobie. Pani kontynuuje jakieś tradycje rodzinne, opozycyjne?
Mojego dziadka wszędzie było pełno, protestował. Nie poznałam go niestety – przez swoją działalność trafił do stalinowskiego więzienia. Mama protestowała trochę na studiach, ale nie angażowała się zbyt mocno. Ja jestem studentką Uniwersytetu Wrocławskiego. Studiuję na piątym roku na kierunku "komunikacja wizerunkowa". Działałam wcześniej w organizacji „Dziewuchy Dziewuchom”, a niedawno współorganizowałam ogólnopolski Strajk Kobiet.
Myślicie, że wiele osób odpowie na wasz apel i wyjdzie na ulice?
- We Wrocławiu zrobimy przemarsz, a następnie odbędą się przemówienia na rynku, natomiast studentom w innych miastach daliśmy wolną rękę, czy chcą organizować manifestacje, pikiety czy dołączą do protestu w jeszcze innych formach organizacyjnych. Liczymy oczywiście na jak największy odzew.
Nawet jakbyście bardzo tego nie chcieli i tak wasz protest będzie interpretowany politycznie…
Zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego na każdym kroku podkreślamy, że nie jesteśmy związani z żadnym ugrupowaniem politycznym, nie działamy w żadnych partiach. Protestujemy no logo. Każdy student ma pewnie jakieś poglądy, czy preferencje, wszyscy jesteśmy różni. Ale, to jest ruch oddolny, nie chcemy być kojarzeni z wielką polityką choć już pojawiają się takie insynuacje. Zarzuca się nam np. że jesteśmy pewnie wnukami ubeków. To śmieszne. Bo my po prostu sprzeciwiamy się temu co się teraz dzieje w Polsce i nie opowiadamy się za jakąś partią, czy ideologią, jesteśmy bardzo różnorodni. 
To, co was łączy, na jakich płaszczyznach znajdujecie wspólny język?
Przygotowaliśmy 10 postulatów, które będą jeszcze penie modyfikowane, ale przede wszystkim sprzeciwiamy się łamaniu prawa i konstytucji. Nie chcemy by władza była w Polsce zdobywana przez nienawiść, chcemy za to by każdy mógł być równy bez względu na płeć, kolor skóry, orientację seksualną czy wyznanie. Protestujemy przeciwko ideologizacji szkół. Sprzeciwiamy się reformie edukacji, bo chcemy żeby nauka była wolna od religii. Nie podoba nam się, że polski rząd izoluje nasz kraj i ośmiesza na arenie międzynarodowej. Władza nie powinna kierować się tylko dobrem swojego zaplecza, ale całego społeczeństwa.
W oświadczeniu piszecie, że „kiedyś studenci wraz z robotnikami przewrócili system strajkując, okupując uczelnie”… Celowo szukacie takich historycznych analogii?
Chcemy obudzić w studentach patriotycznego ducha. Bo naszym dziadkom, czy rodzicom o coś chodziło, a część młodych ludzi jest bardzo pasywna. Chcemy żeby zaczęli działać, bo jakie my – jako studenci – mamy wyjście? Możemy zostać w tym kraju, albo wyjechać – tak jak wielu naszych rówieśników. Ważne jest to by mieć wybór. A jak się nadal będzie w tym kraju działo tak jak się dzieje, będziemy zmuszeni emigrować.

Napisz do autora:jaroslaw.karpinski@natemat.pl