
Po podpisie Andrzeja Dudy reforma edukacji staje się faktem. Teraz trwają prace nad podstawami programowymi, według których od 1 września mają być uczone dzieci. Ministerstwo Edukacji ignoruje jednak uwagi, i to zarówno te zgłoszone przez ekspertów, jak i te autorstwa koleżanek i kolegów z rządu. W sumie nie ma się co dziwić, bo niektóre są miażdżące.
REKLAMA
Reforma edukacji przechodzi z fazy przepychania przez ścieżkę legislacyjną w fazę realizacji. Jednym z najważniejszych jej elementów jest podstawa programowa, czyli dokument opisujący czego i kiedy powinny się uczyć dzieci. Pokazany przez Annę Zalewską projekt spotkał się ze sporą dozą krytyki, i to nie tylko ekspertów (na których minister nie zwróci uwagi).
Swoje uwagi przesłały też ministerstwa. Najbardziej miażdżąca jest ta napisana przez wiceminister rozwoju Jadwigę Emilewicz – informuje "Gazeta Wyborcza". To nie tylko bliska współpracowniczka Mateusza Morawieckiego (w rządzie), ale też Jarosława Gowina (tyle że w partii). Wytyka, że program matematyki dla VII i VIII klasy nie zawiera ważnych zagadnień (układ równań, geometria okręgu czy funkcje), co uniemożliwiłoby nauczanie chemii czy fizyki. O autorce tego programu pisaliśmy tutaj.
Jeszcze ostrzej Emilewicz ocenia program nauki przedsiębiorczości, który nazywa "przypadkowo dobranym zbiorem tematów o bardzo różnym znaczeniu dla gospodarki i rozwoju obywatela jako jej świadomego uczestnika". Uwagi ma też Ministerstwo Cyfryzacji. Zastępca Anny Streżyńskiej skarży się, że resort Zalewskiej nie uwzględnił wszystkich postulatów zespołu, który na prośbę MEN pisał program nauki informatyki.
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
