
Od kilku dni taki "łańcuszek" krąży po Facebooku. Dostało go kilkunastu moich znajomych, trafił także do mojej skrzynki. Pierwszym odruchem jest puszczenie go natychmiast w obieg. – Dałam się oszukać. Przepraszam za zamieszanie, zaliczyłyśmy wtopę z tą wiadomością o poszukiwaniu krwi – mówi w rozmowie z naTemat Joanna Narożniak, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie, która sama uwiarygodniła w sieci wiadomość.
Niestety, ktoś przerobił wiadomość, dopisał fikcyjne imię i nazwisko, dane pani Marzeny. Rodzice chorej dziewczynki wielokrotnie mówili, że nie znają tej kobiety, że wiadomość stała się łańcuszkiem. Sprawy nie udało się zatrzymać ( wyp. dla "Gazety Wyborczej" z 2015 roku).
"Myślę że to nie wtopa bo sms był od koleżanki której ufam może też nie wiedziała. Ja mam odruchy serca, jeśli inni kpią z tego ich sprawa pozdrawiam i dziękuję bardzo za pomoc" –napisała z kolei Maria Pawlak, dyrektor WSSE w Warszawie.
Napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl
