
Zaledwie w piątek wieczorem Szef BOR gen. Andrzej Pawlikowski ze względu na kłopoty zdrowotne był niezdolny do kierowania tą służbą i złożył dymisję. Już dzień później okazało się, że "jest zdolny " do innej pracy. Tym razem w państwowej spółce.
REKLAMA
Jak podaje dziennik "Rzeczpospolita", gen. Pawlikowski ma zostać szefem bezpieczeństwa Portów Lotniczych w Warszawie, czyli w państwowym przedsiębiorstwie. Czyżby na tym stanowisku problemy zdrowotne nie były żadną przeszkodą?
Kariera generała przebiega dynamicznie. Andrzej Pawlikowski do BOR powrócił w grudniu 2015 roku z emerytury. Zgodnie z prawem, aby pełnić funkcję w Biurze, powinien ponownie przejść rekrutację i m.in. zdać testy sprawnościowe. PiS znalazł jednak sposób, aby to obejść – z testów sprawnościowych zwolnił go wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński (ten od konfetti). Przez rok zarządzania Biurem Ochrony Rządu Pawlikowski zasłynął przede wszystkim kontrowersjami wokół organizacji Światowych Dni Młodzieży i sprawą wypadku limuzyny prezydenta Andrzeja Dudy.
W pierwszej sprawie chodzi o zlecenie warte aż 2 mln zł. Pieniądze te poszły na ochronę dworców kolejowych przez firmę powiązaną z byłym wspólnikiem Pawlikowskiego. Według medialnych doniesień firma ta nie posiadała odpowiednich pozwoleń. W drugiej sprawie – niewykluczone, że gen. Pawlikowski wkrótce usłyszy zarzuty. Do wypadku samochodu prezydenta Dudy doszło bowiem dlatego, że w pojeździe założono starą oponę, która powinna pójść do utylizacji.
Przez ostatni miesiąc Andrzej Pawlikowski przebywał na zwolnieniu. Premier Beata Szydło dziś poinformowała o jego odwołaniu. Funkcję szefa BOR pełni obecnie płk Tomasz Kędzierski, były kierowca Jadwigi Kaczyńskiej. Według nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej", to zaufany człowiek prezesa PiS i najpewniej przyszły szef BOR.
źródło: rp.pl
