Reklama.
48-letni Radosław Obolewski i 26-letni Bartłomiej Misiewicz pracowali w tej samej aptece w Łomiankach. Gdy nadeszła "dobra zmiana", z przytupem weszli do zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Potem zostali z niego usunięci, bo pod presją opinii publicznej nawet Antoni Macierewicz na chwile się opamiętał i uznał za przesadę wstawanie tam takich amatorów. Jednak po cichu to rady nadzorcze firm zbrojeniowych stały się przytułkiem dla nowych kadr MON.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl