
"Zostałem zatrzymany przez żydowskie służby specjalne! Od miesięcy jestem przez nich inwigilowany" - w tak kuriozalny sposób zatrzymanie na londyńskim lotnisku Stansted postanowił wytłumaczyć Jacek Międlar. Były kapelan polskiej skrajnej prawicy po przesłuchaniu przez Border Force otrzymał odmowę zgody na pobyt w Wielkiej Brytanii i został odesłany do Krakowa.
REKLAMA
"Podczas kilkugodzinnego przesłuchania moje powoływanie się na Jezusa Chrystusa komentowane było z pogardą i odbierane było jako mowa rasistowska. Talmud w czystej postaci. Dziękuję za wsparcie! Bóg jest z nami a zwycięstwo jest po naszej stronie!" - czytamy w krótkim, ale pełnym antysemickich emocji poście, jaki były duchowny napisał z pokładu samolotu, którym Brytyjczycy odesłali go do Polski
Jak informowaliśmy w naTemat, brytyjskie służby graniczne zatrzymały Jacka Międlara na lotnisku Stansted w Londynie w sobotnie popołudnie. Podstawą miały być obawy, iż Polak przyleciał szerzyć mowę nienawiści. Były kapelan polskiej skrajnej prawicy wybrał się do Wielkiej Brytanii na wywiad z portalem "Nowy Polski Show". Miał też spotkać się z członkami skrajnie prawicowej organizacji Britain First.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
