
Reklama.
– BOR nie zgrał danych z komputerów pokładowych, tylko (najprawdopodobniej celowo) pozwolono tym pojazdom jeździć dalej po wypadku, co doprowadziło do nadpisania danych w systemach komputerów pojazdów – poinformował nas poseł PO Krzysztof Brejza.
To właśnie on uzyskał od p.o. szefa BOR Tomasza Kędzierskiego odpowiedź na interpelację, której fragment wrzucił na Twittera.
"Samochody biorące udział w zdarzeniu posiadają na swoim wyposażeniu komputery pokładowe. Pojazdy będące w dyspozycji BOR nie zarejestrowały prędkości przejazdu oraz innych parametrów związanych z ich przejazdem" - czytamy w odpowiedzi.
– W serwisie od ręki możliwe było odczytanie parametrów przejazdu dwóch samochodów ochronnych. Nie zrobiono tego – podsumował Brejza.
BOR ostatnio nie ma dobrej passy. Zaledwie przedwczoraj informowaliśmy, że CBA zatrzymało oficera BOR w związku z niejasnościami finansowymi przy organizacji zabezpieczenia Światowych Dni Młodzieży. Z kolei funkcjonariusz BOR, który prowadził rządową limuzynę, najprawdopodobniej rozpoczął pracę wcześniej, niż oficjalnie podano. Miał obowiązek ją skończyć kilkadziesiąt minut przed wypadkiem w Oświęcimiu.
Napisz do autora: piotr.rodzik@natemat.pl