
Współcześni hippisi. Biedacy z wyboru. A może po prostu młodzi ludzie, pragnący nadać swojemu życiu sens. Coraz więcej millenialsów, również w Polsce, szuka alternatywy dla stałej pracy, posiadania domu, a nawet posługiwania się pieniędzmi. Niektórzy ruszają nad brzeg Biebrzy, inni postanawiają spędzić resztę życia w podróży. A jeszcze inni, jak Marcin i Samuela, zakasują rękawy i budują w górach samowystarczalne siedlisko, które ma ich żywić do końca życia. – To wciąż jest nisza, ale wskazująca na coś bardzo istotnego – komentuje Anna Maria Szutowicz, etnografka i atropolożka kultury, od lat zajmująca się badaniem młodych.
Jeśli nie w Bieszczady, to może chociaż po sąsiedzku, na Pogórze Dynowskie. Zanim Marcin i Samuela osiedlili się na stałe, bardzo długo szukali swojej wymarzonej działki, najchętniej na jak największym pustkowiu. W końcu, nie mogąc pozwolić sobie na dłuższą zwłokę i odkładanie marzenia - środki finansowe topniały, trzeba by znowu iść do "normalnej” pracy - wybrali jedną z działek i osiedlili się. Tak powstała Kalpapāda.
Kalpapāda - w tradycji indyjskiej mityczne drzewo, spełniające życzenia. Wzmianki o nim znaleźć można w Rygwedzie (1.75; 17.26) i innych sanskryckich tekstach.
Kalpapada – niektóre z rozwiązań wykorzystujących energię słoneczną:
- ogród, sad, żywopłot, las, ogród leśny itp. - dzięki energii słonecznej produkują pożywienie, lekarstwa, materiały budowlane, opał itd.
- suszarnia słoneczna (dehydrator) - wykorzystuje energię słoneczną do suszenia owoców, warzyw, ziół i grzybów
- okna wystawione na południe wpuszczają naturalne i darmowe oświetlenie
- słoneczne kolektory powietrzne czy ściana Trombe'a - dogrzewają budynek
- ogniwa fotowoltaiczne - zamieniają energię słoneczną na elektryczną
- szklarnia lub tunel - pozwalają wydłużyć okres wegetacyjny wielu roślin
- słoneczna kuchenka - skupia promienie słoneczne podgrzewając garnek
Czytaj więcej
Doświadczenie niskiego stanu konta, odbijania się od zera czy upłynniania środków na bieżąco, pokazało nam, że w tym kraju nie można z tego powodu doświadczyć wielkiego dyskomfortu. Oczywiście jest to kwestia bardzo indywidualna. Nam granicę jego odczuwania znacznie przesunęło poczucie wolności, które wcześniej odbierały nam zobowiązania finansowe. W znoszeniu biwakowych warunków pomocne jest również poczucie sensu takiego działania, pewnego rodzaju misji, oraz świadomość, że jest to dla nas cywilizacyjny reset, wielka nauka uważnego obcowania z naturą i początkowy okres przejściowy, większej, życiowej przygody. Czytaj więcej
Przykładów poszukiwania alternatywnych form zdobywania pożywienia czy mieszkania jest więcej. Pisaliśmy niedawno o innej Polce, Annie Książek, która znalazła inny sposób na poradzenie sobie z niepewną przyszłością - spędzenie reszty życia w podróży dookoła świata. – Nigdy nie wyobrażałam sobie pracy od 9 do 17, z szefem czy szefową i narzuconymi obowiązkami – wyjaśnia podróżniczka, zapytana o to, czy trudno było porzucić jej "normalne" życie w społeczeństwie.
– Młodzi mają dzisiaj wielki głód wartości – wyjaśnia Anna Maria Szutowicz, badaczka polskich millenialsów. – Tym, co się powtarza w tych historiach, jest motyw ucieczki od jakiegoś masowego, nieprawdziwego, toksycznego świata. Ci młodzi ludzie mają poczucie, słuszne zresztą, że rynek, praca, paradygmat ciągłego rozwoju i posiadania, są jakimś kieratem, od którego chcą się uwolnić.
Anna Maria Szutowicz - etnografka i antropolożka kultury. Właścicielka Y&Lovers - agencji specjalizującej się w projektowaniu i analizie badań młodych Polaków oraz doradztwie strategicznym na ich bazie. Pracuje z teamem egoistycznych, roszczeniowych, uzależnionych od fidbeku i lajków badaczy i od nich uczy się jak żyć.
Napisz do autora: lidia.pustelnik@natemat.pl
