Reklama.
Prawu i Sprawiedliwości wystarczyło kilkadziesiąt minut, by niekorzystne dla niego orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie ułaskawienia wiceprezesa partii Mariusza Kamińskiego uznać za zupełnie nieistotne. Wcześniej podobnie "dobra zmiana" czyniła z wyrokami Trybunału Konstytucyjnego. Co jeszcze Jarosław Kaczyński i spółka zbagatelizują zatem w ten sam sposób? Przerażającej, ale być może najbardziej celnej odpowiedzi na to pytanie właśnie udzielił Andrzej Saramonowicz.