
W swojej poezji Wojciech Wencel często wraca do katastrofy smoleńskiej. W wierszu "Matka Boska Smoleńska" pisze "mgła znowu szczątki walają się w błocie", w innym – "W godzinę śmierci" – możemy przeczytać: "a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje, tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem". – Propagandowe wiersze Wencla zamiast szerzyć patriotyzm wzbudzą zdziwienie, mówiąc najdelikatniej. Młodzież bardzo szybko zauważa napuszoną formę i na pewno nie tego oczekuje – mówi nam jedna z polonistek.
Gdyby dokonania pana Wojciecha na polu polszczyzny można uznać za wzbogacające polszczyznę, to nawet jeśli nie zgadzałbym się z nim ideologicznie, chętnie bym mu te nagrodę wręczył. Wydaje mi się, że w zestawieniu z innymi laureatami tej nagrody, jego zasługi nie są aż tak wyraźne. Powiedziałbym, że to, co uprawia w publicystyce, działa na szkodę pewnego aspektu polszczyzny – możliwości porozumiewania się. Czytaj więcej
Poeta smoleński
W nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 roku (noc po katastrofie smoleńskiej) Wojciech Wencel chwyta za pióro i pisze wiersz "In hora mortis" (łac. "W godzinę śmierci"). Publikuje go w całości na swoim blogu i na łamach "Gościa Niedzielnego". "Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy, póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi" – tak zaczyna. Dalej pisze tak: "a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje, tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem"; "naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem, który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę".
"In hora mortis"
Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy
póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi
tam tajemne biją źródła tryskają strumienie
tam śmierć pada na kolana przed wiecznym istnieniem
tam zabici w ciemnym lesie modlą się za nami
tam powstańcy do Śródziemia idą kanałami
ścieżka wiedzie przez grób Pański – nie ma innej drogi
trzeba się owinąć w całun biały i czerwony
gdy przestaną nas hartować strzałem w potylicę
samoloty będą spadać za lub przed lotniskiem
mroźny wiatr ze wschodnich kresów wciąż nam wieje w
plecy gnie się trzcina nadłamana tli się płomyk świecy
a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje
tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem
naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem
który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę
Czytaj więcej
"Matka Boska Smoleńska"
Zakuliśmy Cię w zbroję z wotywnych ryngrafów
daliśmy miecz do ręki i tarczę z herbami
miałaś przed naszym wojskiem wyruszać do walki
jak urodzona w Litwie księżna z poematu
lecz Ty nie toczysz wojen choć twarz Ci ciemnieje
od tych klęsk których objąć rozumem nie sposób
w odległych galaktykach galilejskich oczu
co noc spadają gwiazdy – to nasze nadzieje
i znów mgła znowu szczątki walają się w błocie
sołdaci dzielą wszystko co da się spieniężyć
nie odmienisz nam losu nie pomścisz poległych
nawet czarnego pyłu nie zdmuchniesz z ich powiek
już dosyć – zamknij oczy zmęczone od ognia
i w pożarze historii pozostaw nas samych
niech na Twoim policzku zagoją się rany
i przestanie Ci ciążyć nieszczęsna korona
Ona milczy lecz z głębi katedry w Warszawie
z Krakowskiego Przedmieścia gdzie znicze migocą
spod krzyża naszych pragnień wieje żywe Słowo niosąc ludziom wzgardzonym osiem błogosławieństw
i znów jesteśmy braćmi: wskrzeszeni grzesznicy „cisi” „którzy się smucą” i „czystego serca”żywą tkanką nabrzmiewa w wotywnej kaplicy ikona polskiej duszy – Madonna Smoleńska.
Czytaj więcej
Propagandowe wiersze Wencla zamiast szerzyć patriotyzm wzbudzą zdziwienie, mówiąc najdelikatniej. Młodzież bardzo szybko zauważa napuszoną formę i na pewno nie tego oczekuje. To słaby tekst. Temat jest poważny, tragedia ta mocno zapisała się w naszej świadomości, jednak ten sposób przekazu jest sztuczny, przerysowany.
"Pani Cogito" (fragment wiersza)
teraz śpisz, ale pilnują Cię Judasze
co w tej ziemi zakopali wór srebrników
na monecie księżycowej pełnym blaskiem
świeci twój ateński profil: sprawiedliwość
Martyrologia i historia
Przytoczone powyżej wiersze są tylko skromnym przykładem 25-letniej twórczości Wojciecha Wencla. Pięć lat temu prawicowe media z dumą pisały o prawie stu wierszach, które w tym czasie napisał Wencel. Młody poeta dobrze rokował. Wojciech Kudyba na łamach "Plus Minus" wspominał słowa Czesława Miłosza, który na pytanie o najciekawszych poetów konfesyjnych, obecnych następców Jerzego Lieberta, tak mówił o Wenclu: "Jest taki poeta, Wencel w Gdańsku. Ale nie wiem, czy nie jest to jakiś nałóg, żeby łączyć katolicyzm z formami tradycyjnymi, metrycznymi. Czy rzeczywiście tak być musi? Zadaję takie pytanie".
Na te i podobne pytania nieprędko jednak doczekamy się odpowiedzi. Począwszy od zbioru „De profundis" – opublikowanego jesienią 2010 r. – w poezji Wencla dokonuje się bowiem znamienny zwrot w stronę historii. Nie tej jednak, którą piszą zwycięzcy, zacierając ślady wyrządzonych krzywd. Wręcz przeciwnie: cały zbiór, zgodnie z podstawowym znaczeniem swego psalmicznego tytułu, jest wołaniem z głębokości doświadczenia granicznego. Pamięć, którą uruchamia autor, jest pamięcią traumatyczną. Kategoria poete maudit nabiera odtąd w odniesieniu do Wencla nowych znaczeń – staje się synonimem solidarności z ofiarami zbrodni. Poeta wyklęty staje się poetą wyklętych. Czytaj więcej
