
Kampania "Sprawiedliwe Sądy" opłacana z państwowych pieniędzy to nie tylko kpina z prawa, ale też z prawdy i zwykłej przyzwoitości. Kolejny raz okazuje się, że ktoś manipulował danymi, a prawda była trochę inna, niż wynikało z billboardów.
REKLAMA
Wersja z plakatów jest dramatyczna tak, że można by na kanwie tej opowieści napisać scenariusz hollywoodzkiej produkcji. Oto staruszka chora na cukrzycę zjadła w sklepie batonik, za co sąd skazał ją na grzywnę. Sprawa trafiła w kolejnych apelacjach aż do Sądu Najwyższego, który podtrzymał wyrok, i to pomimo tego, że prokurator generalny, czyli jakby nie było strona oskarżająca zwracał uwagę na chorobę i podeszły wiek skazanej. Prawda, że świetna historia na film? Tyle tylko, że nieprawdziwa, o czym donosi sędzia Bartłomiej Przymusiński.
Bo w tej historii jest jak z tym rozdawaniem czerwonych samochodów w centrum Moskwy za darmo. Nie czerwone, tylko czarne, nie samochody tylko rowery, i nie nie rozdają, a kradną. Rzeczywiście 67-letnia kobieta zjadła w sklepie batonik. I rzeczywiście została ukarana, ale nie za to, że zjadła przed podejściem do kasy, tylko dlatego, że nie zgłosiła tego faktu gdy przyszło do płacenia za zakupy. Grzywna wyniosła 20 zł, a wymierzona została po to, żeby da świadectwo, że nie ma przyzwolenia na drobne kradzieże.
