
Reklama.
- Poziom manipulacji, którego dopuszczają się niektóre Polki sięgnął zenitu - tak wczorajszy "Czarny Wtorek" skomentowała w rozmowie z Konradem Piaseckim Beata Kempa. Organizatorkom protestów zarzuciła nierzetelności i wprowadzanie opinii publicznej w błąd. - Nie można tłumaczyć, że inne Polki są poszkodowane przez obecny rząd i władzę, bo tak nie jest - powiedział szefowa Kancelarii Premiera i zachwalała to co w kwestii praw kobiet dzieje się w Polsce.
Według niej, sukcesem jest to, że bardzo ważne funkcje w rządzie piastują kobiety i jak dowodzi właśnie dzięki obecnej władzy, więcej kobiet niż poprzednio pracuje w... armii. Ponadto, Polska jest na czwartym miejscu (tutaj pani minister przywołała raport PwC), jeśli chodzi o równość płac między kobietami i mężczyznami, a zarzuty o zaniedbanie przez rząd badań prenatalnych jest nieprawdą, bo jak mówi pani minister "nakłady na służbę zdrowia znacznie się zwiększyły". Nie trzeba oczywiście wspominać, że według Beaty Kempy, tego rodzaju protesty są instrumentalnie wykorzystywane przez polityków opozycji totalnej do bezpodstawnych ataków na rząd.
Minister Kempa pochwaliła także kampanię Polskiej Fundacji Narodowej "Sprawiedliwe sądy". Według niej była to bardzo dobra i rzetelna kampania, która "dobrze przysłużyła się Polsce". Co więcej, na pytanie prowadzącego czy należy ją kontynuować, minister stwierdziła - W mojej ocenie powinniśmy ja kontynuować[...] Powiem więcej: poszłabym dalej. Po spotkaniach pani premier z osobami poszkodowanymi przez sądy, historie te nadawałyby się na billboardy i do zaproszenia tych ludzi do studiów telewizyjnych.
Bezpośrednio do postulatów Strajku Kobiet (badań prenatalnych, edukacji seksualnej, dostępności antykoncepcji i planów zaostrzenia prawa aborcyjnego) Beata Kempa się nie odniosła. Najwyraźniej, rząd chce zatrzeć wrażenie sprzed roku, jakie zrobił na nim Czarny Poniedziałek.