Reklama.
Robert J. był znajomym Katarzyny Z. Mężczyźnie udało się namówić 23-letnią studentkę, żeby pojechała z nim do domku na obrzeżach Krakowa. Tam zatrzymany teraz Robert J. miał uwięzić dziewczynę, torturować, a następnie zamordować i obedrzeć ze skóry. "Body" uszyte z tej skóry wyłowiono później z Wisły.
To dzięki pracy krakowskich policjantów z wydziału zajmującego się nierozwiązanymi sprawami sprzed lat udało się rozwiązać zagadkę morderstwa, które przerażało mieszkańców Krakowa przez prawie dwie dekady. I wychodzą ciekawe fakty na temat Roberta J. Jak podaje Radio Kraków, mężczyzna uchodził w środowisku za dziwaka
Lubił przebierać się w damską bieliznę, utrzymywał stosunki homoseksualne, miał też często dręczyć kobiety i zwierzęta. Później, jak twierdzą policjanci, już po dokonaniu morderstwa Katarzyny Z. zaczął częściej... chodzić do kościoła. Ustalono, że chętnie odwiedzał również grób zamordowanej dziewczyny.
Trudno przy tym nie zauważyć pewnych podobieństw do słynngo filmu "Milczenie Owiec", w którym popełniano podobne morderstwa na kobietach. Czy Robert J. wzorował się na tym obrazie wykaże zapewne śledztwo. Co ciekawe, spekuluje się też, że zabójcę wreszcie schwytano dzięki donosowi. Jeszcze ciekawszy jest fakt, iż w kwietniu w sprawie zabójstwa Katarzyny Z. miał zeznawać Brunon Kwiecień. Czyli niedoszły zamachowiec znany z planów wysadzenia w powietrze budynku Sejmu.