
Reklama.
Chciałoby się powiedzieć: "a miało być tak pięknie" – wpływy do budżetu, wydatki, tabelki, prezentacje multimedialne... Wicepremier Mateusz Morawiecki od miesięcy karmił Polaków historiami na temat tego, w jakiej to świetnej kondycji są publiczne finanse. Dlatego niezrozumiały wydawał się opór rządu, który nie chce zasiąść do rozmów ze strajkującymi lekarzami domagającymi się większych nakładów na służbie zdrowia.
Ale teraz wszystko wydaje się być jasne: budżet ledwie zipie i minister finansów musi liczyć każdą złotówkę.
Dowodem na to jest prognoza finansowa wysłana do unijnych księgowych w Luksemburgu. Dane zawarte w tabelkach odbiegają od rządowej propagandy sukcesu, może dlatego, że w Eurostacie lepiej się znają na finansach niż przeciętny Kowalski oglądający "Wiadomości" w TVP. Przewidywany deficyt budżetowy wyniesie ponad 51 mld złotych, czyli więcej niż Prawo i Sprawiedliwość odziedziczyło po poprzednim rządzie.
I koniec marzeń o polskiej krainie powszechnej szczęśliwości. Jak długo jeszcze rząd będzie na użytek państwowy twierdził, że budżet ma się świetnie, kiedy na zachodzie już wiedzą, że dziura w nim jest o wiele większa niż przed laty?