
Autor zapewne sądzi, że to co napisał, to skrzący się dowcipem felieton, ale... Wyszło jak wyszło. Bronisław Wildstein swoim atakiem na Anję Rubik (przy okazji na minister edukacji Annę Zalewską) pokazał, jak bardzo potrzebna jest w Polsce edukacja seksualna. My, aby to udowodnić, przytoczymy trochę statystyk, o których publicysta napisał, że nie istnieją.
Pytanie o tę kampanię padło w rozmowie Roberta Mazurka z Anną Zalewską w RMF FM. Szefowa resortu edukacji przyznała, że wprawdzie nie słyszała o akcji Anji Rubik, ale chętnie się z modelką spotka i porozmawia o lekcjach na temat seksualności człowieka (przy czym tę rozmowę pani minister wyobrażała sobie przede wszystkim jako wspólne czytanie obowiązujących przepisów). Zaproszenie zostało przyjęte i...
(...) Nie przypuszczam, aby minister cierpiała na nadmiar czasu i spotykała się z każdym chętnym. Czym więc Rubik zasłużyła sobie na to niewątpliwe wyróżnienie? Czy wystarczy dobrze się prezentować? Pani Rubik to z pewnością atrakcyjna kobieta, a więc może posiadać spore doświadczenia seksualne. Czy ma to wystarczyć, aby minister edukacji rozważała z nią uczynienie z seksu przedmiotu szkolnego? (...)
A ten (seks – przyp. red.) uznać można za czynność techniczną. Można go nauczać stosunkowo prosto podobnie jak obróbkę skrawaniem. Pozostaje pytaniem czy trzeba robić to w szkole, gdyż takie podejście do erotyzmu jest mocno nacechowaną ideologicznie redukcją. (...)
Rubik z ironią odnosi się do wychowania do życia w rodzinie, co zrozumiałe, gdyż takie podejście przesłania to co dla niej ważne czyli seks. Twierdzi, że jej misjonarską pasję spowodował „niski poziom świadomości seksualnej młodych Polek i Polaków”. Ponieważ nie powołuje się na żadne dane – nic dziwnego, gdyż takie nie istnieją – wnosić można, że jej wnioski wypływają wyłącznie z jej własnych przeżyć. Należy współczuć, ale złe doświadczenia jako źródło resentymentów bywają najgorszym fundamentem zrozumienia. Ale Rubik twierdzi, że „obowiązkiem świeckiej szkoły jest przekazanie młodym ludziom kompetentnej, naukowej wiedzy na ten temat”. Tylko na jaki temat? Czytaj więcej
Ale skoro już w felietonie padło porównania seksu do obróbki skrawaniem – to na początek na warsztat weźmy "narzędzia". Jak wskazuje raport Instytutu Badań Edukacyjnych sprzed dwóch lat, młodzi dorośli ludzie nie zawsze mają pojęcie co do czego służy. Generalnie przedstawiciele obu płci lepiej orientują się w męskich organach. Ale jeśli chodzi o narządy kobiece, to często ta wiedza jest uboga, szczególnie u młodych mężczyzn. Zdecydowana większość badanych 18-latków nie wie np., gdzie dochodzi do zapłodnienia.
Dwa lata temu reporterzy "Newsweeka" opisali parę "przypadków" z Oddziału Dermatologii i Wenerologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Łodzi. Wśród nich choćby 17-letni licealista z owrzodzeniem języka wywołanym przez kiłę. – Wyraźnie widać, jaki rodzaj seksu uprawiają dziś nastolatki. Przy seksie oralnym i analnym zmiany chorobowe pojawiają się w ustach i okolicach odbytu. Z tym trafiają do nas najczęściej – tłumaczył ordynator oddziału, krajowy konsultant ds. dermatologii i wenerologii, prof. Andrzej Kaszuba.
Owszem, można zamknąć oczy, uznając, że problem nie istnieje. Że wystarczy w podręcznikach napisać o tym, że chłopiec jest "siewcą "nasienia, dziewczyna "glebą" i namawiać ich oboje, aby decyzję o tym "sianiu" (lub - jak wolałby red. Wildstein - o "obróbce skrawaniem") pozostawili na później.
Dziewczyna powinna zdawać sobie sprawę, że więcej niż chłopiec płaci za nietrafny wybór, bo nie ma równości w naturze. On jest dawcą życia, “siewcą”, natomiast jej ciało “glebą”, w której wzrastało nowe życie. Postawa chłopców, którzy stają się ojcami, bywa różna.
Bronisław Wildstein żądał statystyk? Oto one – to są najtwardsze dane, Roczniki Demograficzne Głównego Urzędu Statystycznego. W nich można znaleźć informacje dotyczące liczby ciężarnych nastolatek. Raczej mało prawdopodobne, aby poród w wieku 19 lat lub mniej był efektem planowanej ciąży. W ubiegłym roku takich nastoletnich mam było ponad 11 tys., rok wcześniej – o niemal tysiąc więcej. Dużo? I tak niewiele w porównaniu z latami 80. i 90., gdy edukacja seksualna nie istniała właściwie w ogóle i na przykład w 1996 r. odnotowano ponad 33 tys. ciąż nastolatek. W tym gronie było wówczas 415 mam w wieku 15 lat i mniej, z 7 dziewcząt w tym wieku urodziło już drugie dziecko.
1980 r. – 44544
1990 r. – 44074
2000 r. – 27771
2010 r. – 18456
2015 r. – 12030
2016 r. – 11320
Czytaj więcej
Te statystyki zupełnie nie dziwią, gdy prześledzimy pytania, z jakimi do edukatorów seksualnych z grupy "Ponton" zwracają się młodzi ludzie. Jedni dzwonią pod numer Młodzieżowego Telefonu Zaufania, inni piszą na forum (dane kontaktowe można znaleźć na stronie ponton.org.pl). Pytania od lat są podobne – choćby o to, czy mogło dojść do zapłodnienia podczas kąpieli z chłopakiem. Edukatorka zapewniła, że to niemożliwe, ale ta dopytywała: "A czy strumień wody jej (spermy – przyp. red.) nie wprowadził?". "Nie. Pochwa nie jest w stanie "wessać" do środka niczego" – uspokoiła edukatorka.
