
Choć to Agnieszka Radwańska walczyła w sobotę na korcie, prawdziwym bohaterem finału Wimbledonu był Bohdan Tomaszewski. Komentator za miesiąc skończy 91 lat, a w lożach prasowych zasiada dłużej, niż żyje większość z jego kolegów.
REKLAMA
Jadą. Cały peleton, kierownica koło kierownicy, pedał koło pedała
"Nadał pan zawodowi dziennikarza sportowego wysoką godność, walczącą o wiele idei. Stworzył Pan pomost z Polską przedwojenną, która była niekochana w PRL. Uczynił Pan ze sportowców herosów tak wielkich, jak byli w antycznej Grecji. Pan tak ich kochał" – tak zaczynając rozmowę z Bohdanem Tomaszewskim podsumował jego dorobek Włodzimierz Szaranowicz. Komentator dziesięć razy relacjonował Igrzyska Olimpijskie, był świadkiem zwycięstw Władysława Kozakiewicza i Ireny Szewińskiej, komentował zmagania na światowych arenach i torach lekkoatletów, kolarzy, tenisistów. Starsi kibice do dziś nie wyobrażają sobie tenisowego turnieju bez jego głosu. Młodsi, choć wytykają mu błędy i zbyt małą dynamikę – uznają go za historyczną postać.
Rekord rekordów
"Błyskotliwy język polski, jakiego już nie można usłyszeć ani przeczytać, 91-letniego komentatora zasługuje na wszystkie możliwe ordery. Na dodatek takt, kultura, wiedza i… cisza, gdy dzieją się na korcie rzeczy wielkie" – napisał dziś o Bohdanie Tomaszewskim na swoim blogu w naTemat Andrzej Person. "Miałem szczęście 56 lat temu w nadzwyczajnym skupieniu słuchać bezpośrednich relacji radiowych z igrzysk w Melbourne. Nikt nigdy nie posługiwał się tak plastycznym, pełnym najpiękniejszych ornamentów, naszym językiem. I tak się dzieje przez ponad 60 lat. Rekord rekordów" – dodał senator.
"Błyskotliwy język polski, jakiego już nie można usłyszeć ani przeczytać, 91-letniego komentatora zasługuje na wszystkie możliwe ordery. Na dodatek takt, kultura, wiedza i… cisza, gdy dzieją się na korcie rzeczy wielkie" – napisał dziś o Bohdanie Tomaszewskim na swoim blogu w naTemat Andrzej Person. "Miałem szczęście 56 lat temu w nadzwyczajnym skupieniu słuchać bezpośrednich relacji radiowych z igrzysk w Melbourne. Nikt nigdy nie posługiwał się tak plastycznym, pełnym najpiękniejszych ornamentów, naszym językiem. I tak się dzieje przez ponad 60 lat. Rekord rekordów" – dodał senator.
Pani Szewińska nie jest już tak świeża w kroku, jak dawniej.
Faktycznie, Tomaszewski jest dziś najstarszym czynnym zawodowo dziennikarzem w Polsce. Zaczynał pracę zaraz po wojnie – w 1946 roku pisał w "Kurierze Szczecińskim". Dwa lata później przeniósł się do "Expressu Wieczornego", a w 1955 został sprawozdawcą sportowym w Polskim Radiu. W stanie wojennym odmówił z nim współpracy i za mikrofon wrócił dopiero w 1989. Ci, którzy słuchali go na antenie, uważają, że był jednym z niewielu, którzy potrafili z widowiska sportowego zrobić niemalże słuchowisko.
Później Tomaszewski współpracował m.in. z TVP, a obecnie z Polsatem, w którym komentuje z synem – Tomaszem Tomaszewskim. To z nim relacjonował finał Wimbledonu.
Olbrzymia charyzma
– Moje pierwsze wspomnienie z Bohdanem Tomaszewskim? Zetknąłem się w nim podczas organizowanego przez niego turnieju tenisowego w którym grałem około 30 lat temu na kortach Warszawianki – wspomina Tomasz Iwański, były tenisista, a dziś komentator sportowy. Przyznaje, że co prawda turnieju im. Tomaszewskiego nie udało się wygrać, ale później jeszcze wielokrotnie miał okazję uścisnąć mu dłoń. Podobnie z resztą, jak wielu innych sportowców. Tomaszewski organizuje turniej dla młodych tenisistów od 45 lat. Wygrała go między innymi Agnieszka Radwańska.
Szurkowski to cudowne dziecko dwóch pedałów.
– Później spotykaliśmy się przy pucharze Davisa, wielu różnych wydarzeniach sportowych. Nie raz mieszkałem u jego syna w Paryżu – wspomina Iwański. Jego zdaniem Tomaszewski jest dla młodych komentatorów po prostu wzorem.
– Bohdan jest rodzajem odwzorowania minionej epoki, ma olbrzymią charyzmę, ma swoich fanów, komentuje z olbrzymim wyczuciem, w specyficzny tylko dla niego sposób – mówi Iwański.
Jak utrzymać fason?
Dla samego Tomaszewskiego sport jednak nigdy nie był jedynie widowiskiem. Jak przyznał komentator w rozmowie z Włodzimierzem Szaranowiczem: "Sport jest wymyśloną zabawą, ale mądrą. […] Jest propozycją umownej walki, jak w życiu. Według pewnych reguł". Komentator przekonywał też, że dzięki uprawianiu sportu można stać się lepszym człowiekiem, bo uczy on zasad fair play, których później człowiek trzyma się też w życiu. Tomaszewski wie, co mówi, bo w młodości był tenisistą.
Dla samego Tomaszewskiego sport jednak nigdy nie był jedynie widowiskiem. Jak przyznał komentator w rozmowie z Włodzimierzem Szaranowiczem: "Sport jest wymyśloną zabawą, ale mądrą. […] Jest propozycją umownej walki, jak w życiu. Według pewnych reguł". Komentator przekonywał też, że dzięki uprawianiu sportu można stać się lepszym człowiekiem, bo uczy on zasad fair play, których później człowiek trzyma się też w życiu. Tomaszewski wie, co mówi, bo w młodości był tenisistą.
Zapytany przez Szaranowicza o to, czy z czymś nie może się pogodzić, Tomaszewski przyznał, że z przemijaniem. "Ja się nie mogę pogodzić, nie mogę uwierzyć, uważam, że to jest nieprawda" – powiedział. – "Nie dlatego, że ja się czuję taki kozak. Mnie bardzo wiele rzeczy dolega" – dodał i przyznał, że w radzeniu sobie ze starością także jest coś ze sportu. "Jak zrobić, żeby przegrać nieupokorzonym? Żeby trzymać fason?" – zastanawiał się.

