Kiedy poseł PO Krzysztof Brejza pytał o wysokość nagród dla szefa gabinetu politycznego w resorcie infrastruktury, czyli Łukasza Smółki, dowiedział się, że otrzymał on 14,5 tysiąca zł. Teraz "Super Express" ujawnił jednak, że kiedy zapytał o te same nagrody, kwota była już wyższa. Dokładnie… 55 tysięcy zł.
Jak informuje tabloid, dziennikarze "SE" już w czerwcu 2017 roku – zanim ktokolwiek pomyślał o awanturze związanej z nagrodami – wysłali pytania do resortu infrastruktury. Pytali właśnie o wysokość wynagrodzenia Łukasza Smółki oraz o nagrody, które otrzymał.
"W 2016 r. miesięczne wynagrodzenie szefa gabinetu politycznego p. Łukasza Smółki, na które składało się wynagrodzenie zasadnicze i dodatki, wyniosło 12 638 zł. Ponadto szef gabinetu politycznego otrzymał siedem razy nagrody w łącznej wysokości 55 tys. zł" – poinformował "SE" zastępca dyrektora biura ministra Tomasz Tomala.
W marcu podobne pismo z pytaniami o nagrody wysłał poseł Krzysztof Brejza. I on dowiedział się z odpowiedzi podpisanej przez wiceministra Andrzeja Bittela, że szef gabinetu politycznego Łukasz Smółka dostał w 2016 roku nie 55 tys. zł, ale 14,5 tys. zł.
Ministerstwo na razie tych rozbieżności nie wyjaśniło. Złości w rozmowie z tabloidem nie krył za to Brejza. – Jeżeli faktycznie okaże się, że świadomie przekazano mi błędne i kłamliwe informacje, to znaczy, że ministerstwo poświadczyło nieprawdę. A to już jest sprawa dla prokuratury – podkreślił.