
Pierwsza wątpliwość dotyczy oczywiście kwoty niespełna 170 tysięcy złotych, które Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (czyli wszyscy podatnicy) wydała na wizaż pani premier. Jest to kwota, która obejmuje okres od marca do grudnia 2017 roku. Dzieląc całkowitą kwotę przez liczbę dni (306 wraz z dniami wolnymi od pracy), daje to prawie 550 złotych dziennie, które były przeznaczone wyłącznie na usługi wizażowe. To dużo czy mało? Zapytaliśmy o to uznaną wizażystkę Barbarę Robak.
Jeszcze większą ciekawość wzbudza faktura na 49 tysięcy złotych, która została wystawiona już za czasów Mateusza Morawieckiego. Według NIK, to 48 razy więcej niż szacunkowa wartość jednej usługi. Jednak urzędnicy premiera nie potrafią uzasadnić tak gigantycznego wydatku. O to także zapytaliśmy Barbarę Robak.
Nie ma takiej możliwości. Nie wyobrażam sobie jednorazowej usługi za takie pieniądze. Nie wyobrażam sobie tego nawet w przypadku, gdyby był to renomowany stylista zza granicy używający najdroższych kosmetyków. To są absurdalne pieniądze. Nawet w najdroższych cennikach, stawki wynoszą około 300 złotych. Oczywiście, może być drożej w przypadku topowych imprez i stylizacji, ale nie za makijaż biznesowy.
W tym przypadku, nie mogło zabraknąć porównania i wyceny makijażu, jaki premier Szydło nosiła w opisywanym czasie.