
Mirosław Zbigniew Lasota nie przeszedł senackiej weryfikacji. Odpadł jako jeden z dwójki kandydatów na ławników Sądu Najwyższego. Ale wydaje się, że w tym przedziwnym spektaklu w wyjątkowy sposób zakpił z państwowych instytucji. W klapkach, w krótszych spodniach, z zarzutem poszukiwania przez policję - najbardziej rzucał się w oczy. Kim jest i czym zajmuje się jego fundacja, która wzbudziła zainteresowanie senatorów?
REKLAMA
"Naprawdę szanuję, bo pan doskonale wyczuwa rolę parlamentu w obecnym układzie politycznym" – tak jeden z internautów skomentował jego przesłuchanie. Inny dodał, że ten kandydat na ławnika został jego faworytem.
Mirosław Zbigniew Lasota nie tylko pojawił się w nietypowym, jak na powagę urzędu, stroju. W Polskę poszła też informacja, że był poszukiwany przez policję, o to go zresztą pytano. Kandydat na ławnika wyraził zdumienie: – Przepraszam, nie miałem pojęcia. Sam chciałbym to wiedzieć. Jeśli ktoś mnie poszukiwał, bardzo łatwo mnie znaleźć. Mój adres jest znany każdemu policjantowi.
W rozkroku między Polską a Belgią
Jako adres zamieszkania wskazał Brukselę i o to również był pytany. Marian Lasota stwierdził wówczas, że jest w pewnym rozkroku między Polską a Belgią, wcześniej mieszkał w Niemczech i Austrii, wspomniał o sobie jako o typowym Europejczyku, mówił też o Polakach, którzy musieli wyjechać za chlebem. Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, czy większą część roku spędza w Polsce, czy za granicą – bo "wszystko zależy od sytuacji".
Jako adres zamieszkania wskazał Brukselę i o to również był pytany. Marian Lasota stwierdził wówczas, że jest w pewnym rozkroku między Polską a Belgią, wcześniej mieszkał w Niemczech i Austrii, wspomniał o sobie jako o typowym Europejczyku, mówił też o Polakach, którzy musieli wyjechać za chlebem. Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, czy większą część roku spędza w Polsce, czy za granicą – bo "wszystko zależy od sytuacji".
– W określeniu obywatelstwo wskazał polskie i europejskie. O ile wiem Europa nie nadaje obywatelstwa. Ale mam szacunek dla ludzi, którzy określają się jako Europejczycy – mówi naTemat senator Jan Rulewski (PO), który uczestniczył w przesłuchaniu.
W całym kuriozalnym przesłuchaniu kandydatów, wydaje się, że w tym przypadku rozmowa w mniejszym stopniu dotyczyła sądów (tu całość nagrania). Mirosław Lasota kilka razy odnosił się do Kartezjusza, mówił, że parlament ma cechy monarchistyczne, czym szczególnie poruszył senatora Rulewskiego. – Moim monarchą jest Polska, która od wielu lat ma problemy, nie może oddychać dwoma płucami – dowodził.
– Zaskakujący kandydat, to na pewno – przyznaje senator. Nie głosował za jego kandydaturą, tłumaczy dlaczego: – Szeroko otworzyłem się na różne poglądy anarchistyczne, które wygłaszał, łącznie z negowaniem tego, do czego chciał wstąpić. Przymknąłem oczy na ubiór. Ale postawa nieskazitelna, która ma promować ławnika, nie współgrała z informacją policji i sądu, że miał w przeszłości konflikty z prawem. Sam nie umiał wyjaśnić jakie. Nie odpowiedział też na pytanie, co tak naprawdę miałby w tych sądach robić. Jak rozumiem, chciałby je wywracać.
Co to za fundacja? W internecie nic nie ma
Mirosław Zbigniew Lasota, jak sam się przedstawił, ma prawie 51 lat, czworo dzieci i żonę. A także fundację, która go zgłosiła – "Cogito Ergo Sum. Fundacja na rzecz Rozwoju Dzieci i Młodzieży". – Zgłoszono mnie jako instytucję, jako fundację . Padło na mnie, nie wiem dlaczego. Być może ma to jakiś sens – zaczął swoje wystąpienie w Senacie.
Mirosław Zbigniew Lasota, jak sam się przedstawił, ma prawie 51 lat, czworo dzieci i żonę. A także fundację, która go zgłosiła – "Cogito Ergo Sum. Fundacja na rzecz Rozwoju Dzieci i Młodzieży". – Zgłoszono mnie jako instytucję, jako fundację . Padło na mnie, nie wiem dlaczego. Być może ma to jakiś sens – zaczął swoje wystąpienie w Senacie.
Ten fakt wzbudził niemałe zainteresowanie komisji. Bo wyszło na to, że jako członek zarządu fundacji sam się zgłosił jako kandydat.
Jeden z członków komisji chciał się dowiedzieć czegoś więcej o tej fundacji, zauważył nawet, że w internecie nie ma o niej żadnych informacji. Faktycznie. Nie ma o niej praktycznie nic. Fundacja nie ma swojej strony, telefon podany w którejś z baz nie odpowiada i wydaje się nieczynny. Próbowaliśmy się dodzwonić, ale bezskutecznie.
Fundacja została zarejestrowana w 2003 roku. Prezesem jest Josefa De Andres Galvan, hiszpańskojęzyczna śpiewaczka (jak słyszymy nieoficjalnie, ma być żoną Mirosława Lasoty).
"Budynek stoi pusty i popada w ruinę"
Według baz internetowych siedziba fundacji znajduje się w Świeradowie-Zdroju, przy ul. Dąbrowskiego 4. – Pierwsze słyszę o takiej fundacji – mówi nam jeden ze świeradowskich urzędników, a także kilka innych osób zajmujących się kulturą i oświatą w tym mieście. Choć "Cogito Ergo Sum"znajduje się na liście organizacji działających na tym terenie, podaje ją oficjalny portal swieradowzdroj.pl
Według baz internetowych siedziba fundacji znajduje się w Świeradowie-Zdroju, przy ul. Dąbrowskiego 4. – Pierwsze słyszę o takiej fundacji – mówi nam jeden ze świeradowskich urzędników, a także kilka innych osób zajmujących się kulturą i oświatą w tym mieście. Choć "Cogito Ergo Sum"znajduje się na liście organizacji działających na tym terenie, podaje ją oficjalny portal swieradowzdroj.pl
Pod adresem na ul. Dąbrowskiego stoi, jak mówi nam jeden z okolicznych mieszkańców, "pałacyk". – Trzy kondygnacje z wieżyczką, ogrodzony, z panelami na dachu, kompletnie niezamieszkały. Tam nigdy nikogo nie ma. Stoi pusty i popada w ruinę. Ma alarm, który wyje non stop, bo albo szyby wybijają, albo ktoś próbuje się włamać. Jakiś człowiek przyjeżdża tu co jakiś czas, ale już ze dwa lata go nie widziałem – mówi nasz rozmówca. Czy to może być siedziba fundacji? – Na skrzynce pocztowej jest napis "Cogito Ergo Sum", więc kiedyś chyba była. Wiem, bo sam się tym interesowałem. Parę lat temu sprawdzałem w internecie, co to za fundacja – opowiada.
Według Mirosława Lasoty fundacja działa na terenie trzech państw: Polski, Czech i Niemiec. – Zajęliśmy się dziećmi, młodzieżą, wykluczeniem społecznym. Współpracowaliśmy ze szkołami muzycznymi, ze szkołami z terenu Jeleniej Góry, ze szkołami ze strony Czech, Niemiec. Nikt z polskiej strony się tym nie interesował. To było bardziej nagłaśniane w Czechach, Niemczech. Robiliśmy festiwale, sprowadzaliśmy chóry – opowiadał podczas przesłuchania w Senacie.
Fundacja jest wspomniana w jednym z artykułów na portalu tygodnika "Niedziela" z 2003 roku. Mowa w nim w o spotkaniach Młodych Muzyków EUROUNIONORCHESTRIES 2003, które odbyły się w Świeradowie Zdroju 15 lat temu, a fundacja wymieniana jest jako jeden ze współorganizatorów.
A w 2007 roku zarząd Powiatu Jeleniogórskiego przekazal fundacji 8 tys. na rzecz realizacji IV Międzynarodowego Festiwalu i Konkursu GITAROMANIA.
W bardzo nielicznych i lakonicznych informacjach w internecie można jeszcze przeczytać o innych celach:
W Świeradowie nie udało nam się jednak trafić na trop działalności fundacji. Być może prowadzona jest ona gdzie indziej. Jeden z mieszkańców mówi nam, że co prawda o niej nie słyszał, ale Mirosław Lasota chyba wyjechał z miasta parę lat temu. Nikt nie potrafi powiedzieć nic więcej.
W Świeradowie są dwie skoły podstawowe. – Nie pamiętam żadnych działań prowadzonych przez tę fundację, ale może nie o wszystkim słyszałam. Jako szkoła nie współpracowaliśmy z "Cogito Ergo Sum" – mówi nam dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 Małgorzata Gettner i jednocześnie prezes Fundacji na Rzecz Rozwoju Społeczności Lokalnej Świeradów-Czerniawa. Jak dodaje, jest to jedyna fundacja, która działa na terenie Świeradowa i prowadzi działalność lokalną.
Z Mirosławem Lasotą nie udało nam się skontaktować.
