Kuriozalna końcówka meczu Polski i Japonii to efekt "strategii" Akiry Nishino, czyli elekcjonera Japończyków. – Zmusiła mnie do tego sytuacja. A ja zmusiłem moich zawodników, a oni mnie posłuchali – mówił po meczu.
Ostatnie 10 minut meczu Polska – Japonia oglądało się fatalnie. Piłka w ślimaczym tempie krążyła między zawodnikami Japonii. Polacy, którzy prowadzili 1:0, również nie rzucali się do ataku. Okazuje się, że "przestana" końcówka to efekt strategii Akiry Nishino, selekcjonera drużyny Japonii.
– Nie byliśmy szczęśliwi. To nie było nasze zamierzenie. To było bardzo ryzykowne. Gdybyśmy widzieli okazję, zaatakowalibyśmy. Jednak co, gdybyśmy stracili drugiego gola? – pytał po meczu Nishina. – To ja kazałem piłkarzom czekać, a oni mnie słuchali. Zmusiła mnie do tego sytuacja. A ja zmusiłem moich zawodników, a oni mnie posłuchali – podkreślał trener.
– Awansowaliśmy, więc być może podjąłem dobrą decyzję. Taki futbol też istnieje – bronił się Akira Nishina.
Polacy tymczasem zakończyli swoją przygodę z mundialem, wygrywając w meczu o honor z Japonią. Mistrzostwa Świata w Rosji w głównej mierze będą się kojarzyły kibicom z wielkim rozczarowaniem.