– Jeszcze mnie dreszcze przechodzą, takie były emocje – mówi nam Marzena Bińkowska, mama Sofii Ennaoui. Córka Polki i Marokańczyka zdobyła w Berlinie srebrny medal w biegu na 1500 metrów. W jej rodzinnym mieście euforia. Burmistrz Lipian w województwie zachodniopomorskim: – Gdy Sofia biegła, trzymałem zaciśnięte kciuki. Wierzyłem, że stanie na podium.
Mama Sofii była na trybunach na stadionie. Do Berlina pojechała z synem, bratem Sofii, i swoim partnerem. Gdy opowiada nam w emocjach, co wtedy przeżywała, mówi, że ciągle aż dreszcze przez nią przechodzą.
– Przed biegiem Sofii musieliśmy obrać jakąś strategię. Mój partner, czyli ojczym Sofii, robił zdjęcia, syn filmował kamerą, a ja trzymałam transparent z napisem "Fan Klub Sofii Ennaoui” – opowiada w rozmowie z naTemat. Na sobie mieli koszulki z napisem: "Team Ennaoui Polska". Mieli dobre miejsca, w 9 rzędzie.
W domu kibicowała jeszcze prababcia
Ale gdy nadszedł moment startu, mama Sofii zeszła niżej, by nikomu nie zasłaniać widoku transparentem. Aż ją roznosiło, by skakać. – Emocje były tak silne, że nawet nie wiedziałam, które to było już okrążenie, choć informacja była na telebinie. Krzyczałam do syna – mówi. W najdrobniejszych szczegółach relacjonuje nam bieg córki, a także momenty, w których widziała, jak słabną jej konkurentki.
– Co czułam po biegu? Ogromną suchość ust. I ogromną dumę i radość. Wróciłam na miejsce, wszyscy się wyściskaliśmy. Ciarki cały czas przeze mnie przechodzą – mówi Marzena Bińkowska, mama Sofii Ennaoui, nowej wicemistrzyni Europy w biegu na 1500 metrów.
Dokładanie tego dnia, 12 sierpnia, brat Sofii kończył 30 lat. – Sofia zrobiła mu tym srebrnym medalem największy prezent na urodziny – w głosie matki jest duma, którą trudno opisać.
W domu Sofii kibicowała jeszcze prababcia, która w październiku skończy 99 lat. – Bardzo się denerwowała. Gdy były eliminacje, Sofia stała już na linii startu, prababcia poszła do kuchni, by wziąć leki, bo tak zaczęła się denerwować. Strasznie przeżywała – mówi Marzena Bińkowska.
Burmistrz: Poczułem euforię
Wydaje się, że jeszcze parę dni temu, oprócz kibiców, Sofia Ennaoui nie była szerzej znana. Ale nie tu, w Lipianach, skąd pochodzi. "Naprzód Sofia!" – zagrzewali ją do walki w barze Pod Semaforem, gdzie w niedzielę działała strefa kibica. "Jesteśmy przekonani, że nasza mistrzyni właśnie w niedzielę odniesie kolejny sukces, więc koniecznie musimy być razem" – jak widać, wątpliwości, że wygra, tu raczej nie było żadnych.
Na zdjęciach zamieszczonych na Facebooku, widać biało czerwone flagi z napisami: "Nasza Sofia, nasza duma powiatu" albo "Lipiany za Sofią". Któryś z mieszkańców taką flagą przyozdobił swój samochód.
Sukcesem niespełna 23-letniej biegaczki żyje tu całe miasto. Niewielkie, liczące raptem 4 tysiące mieszkańców. Wszyscy się tu znają.
Gdy w poniedziałek rano mama Sofii wyszła do sklepu oddalonego o 50 metrów od jej domu, dotarcie do niego zajęło jej sporo czasu. Co chwila zaczepiali ją sąsiedzi i inni mieszkańcy. A to ktoś gratulował, a to ją wyściskali. – Spotykam się z ogromnie ciepłym odzewem ze strony mieszkańców Lipian – mówi.
Burmistrz miasta natychmiast wysłał gratulacje i Sofii, i jej mamie. Zna obie kobiety. – Gdy Sofia biegła, jak rzadko trzymałem zaciśnięte kciuki. I wierzyłem, że stanie na podium. Co poczułem? Euforię – mówi naTemat Krzysztof Boguszewski.
"Czuje się Polką, tu się wychowała"
Sofia urodziła się w Maroku, ale od drugiego roku życia mieszka w Lipianach niedaleko Szczecina. Jej obco brzmiące nazwisko przykuwa wzrok. I pewnie nie raz powodowało, że Sofia nie była brana za Polkę.
– Jej tata jest Marokańczykiem, nazwisko wymawia się "Enałi". Miała niespełna 2 latka, gdy stamtąd wyjechała. Nie czuje więzi z Marokiem, a z Polską jak najbardziej. Córka nie mówi po arabsku, w Maroku byłyśmy razem dwa razy. Ostatnio pojechała tam na obóz sportowy, Maroko jako kraj podobało jej się, ale Sofia czuje się Polką. Tu się wychowała – mówi nam jej mama.
Zabawna sytuacja miała miejsce na trybunach w Berlinie. Za rodziną Sofii siedziała grupa Polaków, mówili, że kibicują wszystkim rodakom. – Jak zobaczyli nasze koszulki z napisem: "Team Ennaoui Polska", powiedzieli: "O, Zośka, jej też kibicujemy". To było bardzo miłe – śmieje się Marzena Bińkowska.
"Sama do tego doszła"
O tym, jak Sofia ćwiczyła w dzieciństwie, wszyscy dziś w Lipianach wiedzą. – Trenowała w naszej hali sportowej. Od samego początku widać było w niej ogromne samozaparcie. Liczyliśmy, że z tej małej gwiazdki wyrośnie kiedyś duża gwiazda. Jestem pełen podziwu, jak sama do tego doszła – przyznaje burmistrz.
Marzena Bińkowska o córce: – Zawsze była ogromne ambitna, sumienna i pracowita. Pamiętam, jak pojechała ze szkolną wycieczką do Warszawy. Nauczyciel matematyki się dziwił, bo padało, a ona o 5-6-ej, gdy jej koledzy jeszcze spali, szła na na trening. Może się walić, palić, ale ona musi zrobić trening. Gdy byliśmy na urlopie, jeździliśmy na przykład na rowerach, a ona biegła obok.
Mama Sofia opowiada, że córka zawsze była szybka we wszystkim, nawet w sprzątaniu. Świetna w matematyce, pięknie rysuje, chodziła na zajęcia plastyczne, przez 6 lat grała na pianinie. Zwinna, energiczna, szybka, chętna do działania, ambitna – tak o niej mówi. To dało się zauważyć w różnych sytuacjach. Dziś, na przykład, angażuje się w akcje charytatywne, przeznacza swoje koszulki na WOŚP.
Mniej więcej w 4-5 klasie szkoły podstawowej zwrócił na nią uwagę nauczyciel WF. – Nauczyciel podpowiedział trenera w Barlinku, ale to ona sama się z nim skontaktowała. Sama wszystkim się zajęła, choć oczywiście bardzo ją wspieraliśmy – mówi. – Cały czas ja wspieramy. Gdy tylko możemy, jeździmy na jej zawody. Ona robi to, co kocha i czerpie z tego radość.
Czekają, by ją honorowo powitać
Burmistrz już planuje zrobić jej powitanie w mieście, trwają rozmowy jak najlepiej ją uhonorować, kontaktował się z mamą w sprawie terminu.
Zawsze, gdy odnosiła sukcesy, w mieście mocno jej dziękowano. Choć w Polsce może nie wszyscy o nie słyszeli, tu jest chyba najbardziej znaną mieszkanką. W hali sportowej w Lipianach, wisi jej zdjęcie oraz informacja o sukcesach. – Teraz trzeba ją będzie zaktualizować – zauważa burmistrz.
" Myślę i mówię po polsku, jestem chrześcijanką. Rodzice się rozwiedli. Przez całe życie mnie i brata wychowywała mama, arabskiego w ogóle nie znam. A w Maroku byłam dopiero w tym roku. Podczas mityngu w Rabacie publiczność zerwała się z miejsc, gdy prowadziłam w biegu. A gdy usłyszała, że jestem Polką, to siadła". Czytaj więcej