Gowin: Pismo ABW o Amber Gold nie musiało od razu trafić do rąk premiera. Najpierw przeglądają je współpracownicy
Michał Mańkowski
04 września 2012, 08:16·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 września 2012, 08:16
– Czy premier ma amnezję lub problemy z pamięcią? – takim pytaniem Bogdan Rymanowski rozpoczął program "Jeden na jeden" na antenie TVN24, którego gościem był Jarosław Gowin. Chodzi oczywiście o najnowsze informacje, z których wynika, że ABW poinformowała premiera o nieprawidłowościach z Amber Gold dużo wcześniej, niż deklarował premier.
Reklama.
– Jest historykiem, więc pewnie ćwiczy pamięć – również w formie żartu odpowiedział minister sprawiedliwości. Chwilę później było już poważniej, bo i zarzuty są poważne. Jarosław Gowin oczywiście bronił premiera wyjaśniając, że sam fakt wysłania takiego pisma nie znaczy, że dokładnie wtedy dotarło ono do rąk premiera.
Bogdan Rymanowski nie dawał za wygraną, twierdząc, że takowe pismo z ABW musiało być tym najważniejszym. – Pozostaje pytanie, kiedy premier to czytał. Nie mam żadnych powodów, żeby kwestionować jego wiarygodność w tej sprawie – odpowiedział wymijająco Gowin.
Szef resortu sprawiedliwości poinformował również, że z jego inicjatywy w sprawie Amber Gold wszczęto już kolejne postępowania. Chodzi o czterokrotne zawieszenie wyroku więzienia Marcinowi P. – Nie chcę powiedzieć, że sędziowie kryją sędziów, ale nie mam poczucia, że ich stanowisko wykazywało wystarczającą determinację w całej sprawie i nie można tego wykluczyć w tym momencie. Ewentualnym wnioskiem będą postępowania dyscyplinarne i zakaz wykonywania zawody – mówił.
Czytaj: Prokuratura obawia się, że Marcin P. popełni samobójstwo. Jest jednym z najbardziej chronionych więźniów w Polsce
Gowin potwierdził również, że to Marcin P. poprosił o szczególną ochronę, ale władze więzienia były już na to przygotowane.