
– Opowiadając się publicznie przeciwko konkretnej partii politycznej lub za nią, biskupi uderzają w Kościół jako wspólnotę – tak w "Gazecie Wyborczej" Dominika WIelowieyska komentuje wystąpienie biskupa Dydycza, które na Jasnej Górze wezwał do rozwiązania Sejmu, który "się nie sprawdza".
Regułą jest to, że dla PiS-owskiej części Kościoła ksiądz jest przewodnikiem - nie tyle duchownym, ile politycznym. A właściwie duchowość z polityką zlewa się w jedną całość. Homilia biskupa Dydycza była tego klasycznym przykładem.
Zdaniem Wielowieyskiej, jeśli duchowny podczas mszy świętej atakuje ugrupowania polityczne, wyklucza ze wspólnoty Kościoła część wiernych, a jej spoiwem nie jest Ewangelia, tylko "stosunek do katastrofy smoleńskiej, rządu Tuska i sympatia do PiS".
"Szermowanie hasłami z listy 21 postulatów jest ośmieszaniem tej tradycji: inne warunki, inne czasy i inne wyzwania. A biskup polityk chce nas doprowadzić do zapaści, która jest udziałem niektórych państw zachodnich żyjących przez lata ponad stan. Z duchowym przywództwem ma to niewiele wspólnego"
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

